Stałam na środku kuchni i nieruchomym wzrokiem wpatrywałam się w ścianę. Nic z tego nie rozumiałam. Przecież James zawsze był taki opanowany. Znęcał się nad Snapeem, ale nigdy nie pałał do niego taką nienawiścią. Co się stało jak mnie nie było? Czy o czymś nie wiem?
-Lily…- poczułam rękę Dorcas na ramieniu- nie martw się, proszę
Odwróciłam się i spojrzałam na nią.
-Jak mam się nie martwić? James wybiegł z domu jak opętany i nie ma go już pięć godzin. W dodatku powiedział, że nie chce już być w Zakonie.
Dorcas spuściła głowę. To był jeden z tych momentów kiedy nawet ona, moja najlepsza przyjaciółka nie mogła mnie pocieszyć. Do oczu napłynęły mi łzy, podbiegłam do Dorcas i zapłakana przytuliłam się do niej.
-Ja już nie mogę tak żyć, dlaczego nic mi się nie układa?!
Dorcas milczała. Naglę usłyszałam szczęk zamka i otwierających się drzwi.
-James?- szepnęłam i szybko otarłam łzy końcem rękawa
Rzeczywiście, po chwili ujrzałam Jamesa stojącego w progu pokoju. W pierwszym momencie chciałam do niego podbiec i uściskać go, pocałować… Szybko jednak zauważyłam, że nie byłby to najlepszy pomysł. James nie patrzył na mnie, nie odezwał się. Co się stało?! Po prostu zignorował mnie, Dorcas i bez słowa poszedł do kuchni. Chwile stałyśmy w bezruchy zaskoczone takim zachowaniem Jamesa.
-To może… ja już pójdę- powiedziała cicho Dorcas
-Nie…- spojrzałam na nią proszącym wzrokiem
-Lily, tak będzie lepiej- powiedziała stanowczo, ale spokojnie- musicie pobyć sami i porozmawiać
-Jak ja mam z nim rozmawiać?- zapytałam opadając bezwładnie na fotel- widziałaś jak on się zachowuje
-Tak- Dorcas usiadła koło mnie- Mimo to musisz z nim porozmawiać i wyjaśnić parę spraw
-Jakich spraw?
-Nazbierało się tego przez ostatnie dni. Powiedz kiedy ostatnio rozmawiałaś z nim o swoich uczuciach? O jego uczuciach?
Milczałam, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Jeśli nie wyjaśnicie sobie wszystkiego, będziecie się coraz bardziej od siebie oddalać aż w końcu stwierdzisz, ze spotkane na ulicy osoby są ci bliższe niż James. Musisz ratować wasz związek, bo możecie wszystko zburzyć. To właśnie milczenie, niedopowiedzenie i brak porozumienia jest przyczyną tych wszystkich burz.
Musiał minąć pewien czas żebym zrozumiała sens słów, które przekazała mi wtedy przyjaciółka. Dorcas powoli wstała wzięła torebkę i wyszła zostawiając mnie sam na sam z moimi myślami, które kłębiły się we mnie jak jeszcze nigdy dotąd. ‘To nie jest takie proste!’ myślałam ‘Jak mam porozmawiać z Jamesem jak on mnie nawet nie zauważa?! Mam go błagać o rozmowę?! Nie! Nie będę!’ to była moja pierwsza reakcja, jednak po ochłonięciu postanowiłam spróbować, chociaż byłam pewna, że to nic nie da.
Powoli weszłam po schodach na górę prosto do sypialni gdzie był James. Otworzyłam skrzypiące drzwi i ujrzałam mojego męża leżącego na łóżku. James jednak mimo pozorów nie spał, miał szeroko otwarte oczy, które utkwione były w suficie. Byłam pewna, że wiedział, że weszłam do pokoju jednak nawet nie drgnął. Był tak odległy jak jeszcze nigdy dotąd. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim.
-James…- zaczęłam
Reakcji nie było.
-James musimy porozmawiać
Cisza.
-James, musimy porozmawiać o nas- powiedziałam tym razem bardzo stanowczo
Powoli podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie.
-O nas? -uśmiechnął się drwiąco
-Tak o nas. Czuję, że oddalamy się od siebie
-To nieprawda- zaprzeczył szybko, wstał i podszedł do okna
-To dlaczego nie chcesz mi po prostu powiedzieć o co ci chodzi?
-O co mi chodzi? Widocznie nie jestem taki twardy jak myślałaś. I co teraz znajdziesz sobie innego?- powiedział wyzywającym tonem
-Dlaczego taki jesteś?- zapytałam patrząc na niego z niedowierzaniem. Nie poznawałam go
-Ja przynajmniej nie jestem taki fałszywy jak ty
Tego było za wiele, nikt nie będzie o mnie mówił, że jestem fałszywa
-Myślałam, że pogadamy spokojnie, jak dorośli ludzie, ale z tobą się po prostu nie da!- powiedziałam podniesionym głosem i udałam się w stroną drzwi.
-Chcesz wiedzieć co powiedział mi Snape, że dałem mu w pysk?- usłyszałam jeszcze głos Jamesa
Odwróciłam się. James nie patrzył na mnie, patrzył w okno.
-powiedział, żebym nie uważał się za lepszego od niego, bo on nigdy nie zabiłby swojego dziecka- James uśmiechał się gorzko- a potem jeszcze powiedział, że ty też uważasz, że przeze mnie nasze dziecko nie żyje i że zawsze w głębi serca będziesz mnie nienawidziła
Milczałam, stałam jak wryta nie mogąc wyrzucić z siebie żadnego sensownego słowa. Byłam w szoku. James chwilę przyglądał mi się po czy powiedział
-Teraz widzę, że miał rację
James i wstał wziął kurtkę i wyszedł rzuciwszy jeszcze
-Będę u Syriusza, nie czekaj na mnie
Czułam się okropnie.
***
James wrócił rano, żeby się przebrać po czym bez zbędnych słów udał się do pracy. Około godzinę później przyszły do mnie Amy i Dorcas by pomóc mi się spakować.
-Myślę, że dobrze wam zrobi, krótka rozłąka- powiedziała Amy wkładając do torby ubrania, które wyjmowałam z szafy
-Dumbledore też tak mówił- powiedziałam cicho
-Przejdzie mu zobaczysz- zapewniała mnie Amy
Kiwnęłam głową zaciskając usta, a ubrania, które właśnie trzymałam wypadły mi z rąk- co ja mu takiego zrobiłam?!- powiedziałam ze łzami w oczach, zaczęłam zbierać porozrzucane bluzki
-Lily- powiedziała Dorcas powstrzymując mnie i pomagając mi się podnieść
Amy krótkim machnięciem różdżki poskładała wszystko i włożyła do torby.
-Lily, to nie twoja wina. Nie możesz się obwiniać
-Moja, może gdybym spokojniej z nim rozmawiała wczoraj, gdybym bardziej wierzyła, że ta rozmowa się uda…
-Lily on nie chciał rozmawiać. Tak już czasami jest, że rozmowa się nie udaje bo jedna ze stron nie chce rozmawiać.
-To co mam zrobić?
-Poczekać aż on przestanie się obwiniać aż zrozumie, że nikt go o nic nie obwinia
-Poczekać…- powtórzyłam- tylko ile?
***
Rozległ się dzwonek do drzwi.
-James…- szepnęłam z nadzieją biegnąc by otworzyć
Nie stał tam jednak James, ale Dumbledore
-Gotowa?- zapytał promiennym głosem
-Tak, znaczy nie, Jamesa jeszcze nie ma
-A przyjdzie?- Dumbledore wydawał się wyraźnie zainteresowany
-Nie wiem- spuściłam głowę
-Muszę z nim porozmawiać o Zakonie
Kiwnęłam głową
-Nie możemy długo czekać, jak tylko się ściemni musimy iść
-Tak, mam nadzieję, że James zdąży wrócić
-Na pewno- Dumbledore spojrzał na zegarek
-Twój partner powinien zaraz być
-Z kim właściwie mam tam jechać? Dumbledore uśmiechnął się. W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Gdy otworzyłam je zobaczyłam Ivana, który uśmiechał się promiennie.
-Gotowa?
-Ja?- zdziwiłam się
-Tak ty- zaśmiał się
Spojrzałam na moją walizkę, tak bardzo chciałam pożegnać się z Jamesem.
-Tak- powiedziałam po chwili- jestem gotowa
Przed domem spotkaliśmy Jamesa. Ucieszona podbiegłam do niego.
-Co się dzieje?- zapytał zdziwiony
-Wyjeżdżam, nie pamiętasz?
James przyglądał mi się uważanie
-Pamiętam- powiedział po czym zrobił krok do przody
-James…- odwrócił się- nie będzie mnie przez dłuższy czas, a ty nawet nie życzysz mi miłej podróży?
-Miłej podróży, Lily. Do zobaczenia- powiedział oschle po czym wszedł do domu
-Jedziemy?- zapytał Ivan
-Tak- odpowiedziałam i udaliśmy się w miejsce gdzie był już podstawiony świstoklik.
Hej :3 Rozdział wspaniały :) Cieszę się, że Lily jedzie z Ivanem, a nie ze Snape'em ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo Ci się poprawi i wrócisz do nas na stałe :* A jakbyś chciała pogadać, to napisz :) Postaram się pomóc :)) Wika :*
Świetny rozdział :) Mam nadzieję, że jeszcze do nas wrócisz na na stałe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na http://lily-james-i-ja.blogspot.com/
Jaki świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńteż się cieszę, że nie jedzie ze Snape'em. tylko szkoda mi Lilki, przez James'a.
czemu on się tak zachowuje? on chyba woli wierzyć Snapeowi, niż swojej żonie, ;d
ale to już jego wybór, mam nadzieję że szybko się pogodzą. :*
życzę weny, i żeby w końcu wyzdrowiała, czuła się lepiej, i została z nami na stałe. xoxo
♥
OdpowiedzUsuń