Od czasu rozmowy z Dorcas moje samopoczucie się troszkę polepszyło, jednak nie na długo, bo już następnego dnia byłam znowu zła na wszystko i wszystkich. Nie chciałam z nikim rozmawiać i nikogo widzieć po prostu siedziałam sama w pokoju pogrążona w swoich ponurych myślach. Użalałam się nad sobą. Niestety, inaczej tego nie można ująć. Zachowywałam się strasznie samolubnie nie myślałam o tym, że kogoś ranię swoim zachowaniem ani o tym, że oddalam się od przyjaciół, którzy martwią się o mnie. Cały czas myślałam tylko o sobie i swoim cierpieniu. Nie pozwalałam sobie pomóc i co najgorsze nie zwracałam uwagi na to, że tak się zachowuję. Myślałam, że mam prawo na takie zachowanie w końcu straciłam rodziców i właśnie to uważałam za swoje wytłumaczenie.
-Lily proszę, zjedz coś –prosiła Amy kiedy przez kolejny dzień nic nie jadłam.
-Nie- odmówiłam stanowczo.
-Lily…- nalegała.
-Przestańcie mnie w końcu niańczyć! Jak będę głodna to sama coś zjem-krzyknęłam i pobiegłam do pokoju.
Siedziałam przez chwilę myśląc o tym jacy wszyscy są złośliwi, denerwujący i męczący. Nawet nie zauważyłam jak do pokoju weszła Carmen. Dziewczyna nic nie mówiła tylko stała przy drzwiach i trzymała tacę z jedzeniem. Kiedy ją zobaczyłam nie zareagowałam zbyt przyjaźnie.
-Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, ani nic jeść. Chcę tylko żebyście mnie wszyscy wreszcie zostawili w spokoju!!
-Lily przestań wreszcie zachowywać się jak mała rozkapryszona dziewczynka! Jesteś dorosła i powinnaś wiedzieć, że wszyscy próbujemy ci pomóc.
-Wy nic nie rozumiecie! Nikt nic nie rozumie!- krzyknęłam i ukryłam twarz w poduszce.
-Mylisz się- odpowiedziała Carmen dziwnym głosem. -Kto jak kto, ale ja właśnie rozumiem- powiedziała i odwróciła się żeby wyjść z pokoju.
W tej chwili poczułam się podle. Dotarło do mnie jak potraktowałam Carmen, jak wszystkich traktuję. Czułam się strasznie, bo nie pamiętałam, że Carmen też kiedyś straciła rodziców. Jak mogłam być taka samolubna?!
-Carmen…- zaczęłam, dziewczyna się zatrzymała.- Przepraszam… nie chciałam… po prostu czuje się…
-Strasznie samotna, czujesz, że nikt cię nie rozumie, bo niby skąd ktoś miałby wiedzieć jak się czujesz. Wszyscy chcą żebyś zachowywała się jak dawniej, ale jak masz to zrobić kiedy cząstka ciebie umarła? Jak masz nie płakać skoro umarli twoi rodzice? Tęsknisz za nimi, chcesz aby wrócili, przecież nawet nie zdążyłaś się z nimi pożegnasz. Chyba właśnie to jest najgorsze nie pożegnałaś się z nimi nie powiedziałaś jak bardzo ich kochasz.
Carmen stała cały czas odwrócona. Powiedziała wszystko co czułam. Powiedziała to wszystko tonem spokojnym i opanowanym. Wiedziałam, że gdybym nawet próbowała to komuś powiedzieć, nie mogłabym. Nie mogłabym, bo z oczu od razu poleciałyby mi łzy. Wreszcie poczułam, że ktoś mnie rozumie. Carmen mnie rozumiała, bo czuła kiedyś dokładnie to samo. A może cierpiała jeszcze bardziej? W końcu kiedy zginęli jej rodzice była jeszcze małą dziewczynką.
Milczałyśmy przez chwilę. W końcu Carmen odwróciła się i usiadła koło mnie.
-Ale mogę cię zapewnić, że to przejdzie- powiedziała cicho.
-Kiedy?
-Im szybciej zrozumiesz, że to co się stało to już się nie odstanie, a ty musisz uwolnić się od myśli i uczuć które teraz czujesz.
-Mam o nich zapomnieć?
-Nie, zawsze będziesz o nich pamiętać i tego nikt i nic nie zmieni, ale musisz pozwolić im odejść, musisz ich wreszcie pożegnać.
-Jutro pogrzeb, a ja nie wiem czy będę potrafiła patrzeć jak zakopują ich w ziemi.
-Będziesz potrafiła, musisz, bo inaczej będziesz żałowała tego do końca życia.
Carmen wyszła. ‘Jak mam się z nimi pożegnać, przecież ich już nie ma?’ pomyślałam. I wtedy przypomniała mi się chwila kiedy pierwszy raz jechałam do Hogwartu. Bardzo się bałam i nie chciałam jechać tam bez rodziców. ‘Kochanie, zawsze jak będziesz tęskniła napisz do nas list, a wszystkie złe myśli i uczucia od razu przejdą’ powiedziała mi wtedy mama.
Powoli podeszłam do biurka i zaczęłam pisać list do rodziców.
Kochani,
W tamten nieszczęsny dzień nie pożegnaliśmy się. Chciałam tylko żebyście wiedzieli, że bardzo za wami tęsknię i smutno mi bez was. Chciałabym też żebyście wiedzieli, że byliście dla mnie bardzo ważni i bardzo was kocham i będę zawsze was kochała. Nigdy o was nie zapomnę i zawsze będziecie żyli w moim sercu. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteście będziecie na mnie czekać i kiedyś się jeszcze spotkamy, a do tego czasu obiecuję wam, że będę szczęśliwa. Kocham was bardzo mocno i żegnajcie.
Wasza kochana córeczka
LILY
Skończyłam pisać list, a na sercu zrobiło mi się o wiele lżej.
***
-Lily! Lily, wstawaj już późno- otworzyłam oczy, przede mną stała Carmen.
-Co się stało?- zapytałam nieprzytomnie.
-Dzisiaj pogrzeb, wstawaj szybko.
Powoli wstałam i poszłam do kuchni. Siedziały tam Dorcas i Amy. Kiedy mnie zobaczyły mruknęły ciche cześć i szybko usunęły się z pomieszczenie jakbym miała je zabić.
-Co im się stało?- zapytałam.
-No wiesz… ostatnio nie byłaś zbyt przyjemna dla innych. Nie chcą żebyś znowu na nie nakrzyczała.
-Muszę z nimi porozmawiać- powiedziałam i poszłam w stronę gdzie udały się właśnie moje przyjaciółki. Gdy weszłam obie udawały, że czytają gazetę.
-Ja nie gryzę- zaczęłam.- Nie musicie się przede mną chować.
-Lily my się nie chowamy tylko…- zaczęła Amy.
-Wiem, że ostatnio byłam wybuchowa, ale już mi przeszło. Nie mam zamiaru już płakać ani krzyczeć. Chcę, żeby było jak dawniej- powiedziałam, a Amy i Dorcas przytuliły mnie mocno po czym powiedziały zgodnie.
-My też chcemy.
***
Na pogrzebie było dużo osób. Zarówno mugoli jak i czarodziejów. Nie płakałam stałam wtulona w Jamesa, ale nie płakałam. Nie musiałam płakać. Nie musiałam, bo pogodziłam się z tym co się stało. Cały czas jednak było mi żal z powodu domu, który miał zostać sprzedany.
-Nic nie możesz zrobić- powiedział James kiedy podzieliłam się z nim moimi wątpliwościami.- Dom jest zadłużony.
-A gdybym miała pieniądze?
-A masz?
-Nie, ale mogłabym skądś zdobyć. James ja się tam wychowałam.
-Wiem, ale to tylko budynek.
-To więcej niż budynek- powiedziałam.
Oboje zamilkliśmy. Wszyscy powoli rozchodzili się w końcu zostaliśmy tylko ja James, Amy, Dorcas, Carmen, Syriusz, Remus i Peter.
-Idziemy już?- zapytał James.- twoja siostra zaprosiła nas do siebie na poczęstunek.
-Jedźcie ja do was dołączę w końcu to niedaleko.
-Na pewno?
-Na pewno idźcie już Wszyscy powoli ruszyli w stronę wyjścia.
Zostałam sama. Sama z moimi rodzicami. Powoli wyjęłam list, który napisałam.
-Mamo, tato- powiedziałam cicho- chciałabym wam coś dać, wiem, że i tak wiecie co w nim jest- wzięłam do ręki pudełko zapałek- i tylko my będziemy wiedzieć o tym liście- to powiedziawszy zapaliłam zapałkę i podpaliłam list. Płonął powoli, ogień zajmował po kolei literkę po literce aż w kocu został po nim tylko popiół.
-Kocham was bardzo pamiętajcie o tym- powiedziałam i ruszyłam do wyjścia.
W czasie drogi do domu mojej siostry przypominało mi się wiele wspaniałych momentów z życia. ‘kochanie pamiętaj że wszystko czego pragniesz może się spełnić’ Czego pragnęłam? Chciałam, żeby dom który dzisiaj ma być sprzedany był dalej moim domem. A może nie jest jeszcze za późno? Może jeszcze da się coś zrobić? W jednej sekundzie podjęłam decyzję. Nie mogę pozwolić żeby dom był sprzedany. Szybko odwróciłam się i pobiegłam w stronę domu modląc się żeby jeszcze nie było za późno.
*********************************************************************************
Lily na pogrzebie rodziców
Lily podczas rozmowy z Carmen.
Świetny rozdział. Cieszę się, że Lily wreszcie stanie się normalna i chce zawalczyć o dom w, którym się wychowała. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się nie długo.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo, dużo weny i zapraszam do mnie:
http://behappy-and-smile.blogspot.com/
Heh. Dziękuję i na pewno zajrzę :)
UsuńHej ;*
OdpowiedzUsuńJuż dość długo mnie nie było...
Rozdział cudowny *_*
Lily się wreszcie ogarnęła ;)
Naprawdę warto czytać, bo jest ciekawie, a teraz to w ogóle..
Ta śmierć, dom, Petunia..Zmieniło się dużo..
Co by tu jeszcze dużo mówić..jest świetnie i oby tak dalej :D
Życzę dużo weny ;p
Pozdrawiam ~ Tonks <3
kiedy next ?
OdpowiedzUsuńCiekawa notka :) Biedna Lily współczuję jej :< Dobrze, że potrafiła się pozbierać...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej :) I będzie w nim wiele niespodzianek ;p
To ja dużo weny życzę. NOX
~Feniksa