Milczeliśmy. Dlaczego nikt nic nie mówił? Może dlatego, że
wszyscy byli tak zaskoczeni, że nie wiedzieli jak mają zareagować. Dumbledore
wyjaśnił nam jeszcze parę spraw, a później oświadczył, że on musi coś załatwić, ale my możemy zostać i poznać
się nawzajem. Wraz z upływem czasu słychać było najpierw pojedyncze zdania
później krótkie rozmowy aż w końcu każdy zaczął z kimś rozmawiać na temat
założonego przed chwilą zakonu.
-Będziemy chyba kimś w rodzaju aurorów- powiedziała
podekscytowana kobieta siedząca za mną. Była smukłą blondynką z przeszywającymi
fiołkowymi oczami.
-Nie to lepsze. Będziemy walczyć z najgroźniejszym
czarnoksiężnikiem świata- odpowiedział siedzący obok niej mężczyzna.
Przysłuchiwałam się ich rozmowie z uwagą, a po chwili
zobaczyłam, że nie tylko ja podsłuchuję.
-Już nie mogę się doczekać pierwszego zadania, będzie…
-To nie jest zabawa Marleno!- wtrącił się do rozmowy
ciemnowłosy mężczyzna z dziwnym, przerażającym okiem. Co to za oko?!
-Alastor?- zdziwiła się kobieta.- O co ci chodzi?
-Zakon to nie miejsce zabaw, nawet nie zdajesz sobie sprawy
z tego jak niebezpieczne czeka nas zadanie.
-Czy ty nie bierzesz tego zbyt poważnie?- zapytała
sarkastycznie Marlena.
-Kobieto! my tu będziemy ginąć! A ty będziesz pierwsza jeśli
nie przestaniesz myśleć o tym w ten sposób!- oko Alastora zawirowało groźnie.
Kobieta prychnęła , szepnęła coś do siebie( myślę że to było
„Wredny dziadek” ) i odeszła.
Wpatrywałam się jeszcze przez dłuższą chwilę ze strachem na oko mężczyzny.
Nawet nie zauważyłam, że od jakiegoś czasu on też mnie obserwuje.
-Lily, tak?- powiedział po chwili.
Lekko drgnęłam, przestraszona kiwnęłam tylko głową.
-Magiczne- powiedział wskazując swoje oko.
Poczułam, że jak ciepło przeszywa moje policzki i już
wiedziałam, że pewnie są koloru czerwonego.
-Przepraszam… ja nie chciałam… ja tylko…- zaczęłam się
gorączkowo tłumaczyć.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko.
-Nie przejmuj się, już się przyzwyczaiłem, że ludzie dziwnie
patrzą na moje oko.
Nie wiedziałam co powiedzieć, szczerze mówiąc bałam się
odezwać. Dlaczego? Może dlatego, że bałam się, że naskoczy na mnie tak jak na
tamtą kobietę. Nie patrzyłam już na jego twarz, zamiast na nią przyglądałam się
moim butom. Na szczęście z pomocą przyszedł James.
-Moody? Alastor Moody?- zapytał z nie dowierzeniem gdy
podszedł do nas.
-James! Jak tam twoi rodzice?- powitał go Moody.
Oni się znają?!
-A dobrze- powiedział James z uśmiechem.- Widzę, że już
poznałeś moją przyszłą żonę.
-No tak się jakoś natknęliśmy na siebie- powiedział
poklepując mnie, trochę za mocno, po plecach. Mimo to przesłałam mu uśmiech.
-Lily chodź, poznałem naprawdę miłych ludzi- powiedział James
i pociągnął mnie za rękę.
Przeszliśmy przez pokój, przy oknie stali kobieta i
mężczyzna. Podeszliśmy, a oni uśmiechnęli się do mnie przyjaźnie.
-To jest właśnie moja żona- przedstawił mnie James.
-Twoja przyszła żona- zauważyłam z uśmiechem. Wszyscy się
roześmieliśmy.
-Ja jestem Alicja Longbottom a to mój mąż Frank- powiedziała
kobieta.
-Ja i Alicja wzięliśmy niedawno ślub, wróciliśmy z podróży
poślubnej i dostaliśmy list od Dumbledora.
-Frank i Alicja są aurorami- powiedział zadowolony James.
-To świetnie- odparłam- na pewno macie ciekawe życie.
-Troszeczkę męczące- zaśmiała się Alicja.- Chodź to ci wszystko opowiem- powiedziała
łapiąc mnie pod ramię.- Panowie wybaczą- powiedziała i ruszyłyśmy głębiej do
pokoju.
-No to kiedy ślub?- zapytała uśmiechnięta Alicja.
-W przyszłym miesiącu- odpowiedziałam- już nie mogę się
doczekać kiedy zostanę panią Potter.
-Lily Potter… hmm… ładnie brzmi, najpierw ślub potem dzieci.
-O nie tak szybko.
-My z Frankiem chcemy mieć szybko dziecko, potem następne i
następne no i tak do siódemki.
-No ja nie mam aż tak wygórowanych ambicji, wystarczy nam
dwójka chłopiec i dziewczynka. Chłopiec starszy, żeby bronił siostrę.
Dziewczynka będzie podobna do mnie, chłopiec do Jamesa. Będzie grał w quidicha,
tak jak jego tata, będzie najlepszy i bardzo zdolny. Włosy kruczoczarne potargane…
a na imię będzie miał…
-Lily!- usłyszałam głos za plecami.
Gdy się odwróciłam zobaczyłam za plecami idącą w naszą
stronę Amy.
-Amy, gdzie byłaś?
-A tu i tam, poznawałam ludzi i nie uwierzysz, kogo
spotkałam.
-No, nie zgadnę. Kogo?
-Poznałam męża Bones
i nie uwierzysz…
-Nie uwierzę w co?
-Jest bardzo miły i przystojny- zaśmiałyśmy się.
-To chodźmy go zobaczyć- zaproponowała Alicja i razem
poszłyśmy na spotkanie z tajemniczym mężem naszej szefowej.
Dalszą część dnia spędziłam na poznawaniu nowych ludzi.
Wszyscy byli bardzo mili, chociaż niektórzy bardzo dziwni. Wszyscy byli przejęci nowym wyzwaniem i nowym celem. A ja
czułam, że cokolwiek się stanie nie będę sama.
***
-Longbottom’owie są bardzo mili prawda?- powiedział James
kiedy wracaliśmy do domu.
-Tak, tryskają szczęściem.
-My też będziemy tacy szczęśliwi , a może jeszcze bardziej-
pocałował mnie w policzek.
-Chcę ich wszystkich zaprosić na nasz ślub- postanowiłam.
-No pewnie jutro wyślemy zaproszenia.
-James kocham cię i nie mogę się doczekać kiedy będę twoją
żoną- powiedziałam- i… chcę mieć dużo dzieci- wyrwało mi się.
James spojrzał na mnie zdziwiony, ja spojrzałam na niego
przestraszona, obawiając się jego reakcji.
-Będziemy mieć tyle dzieci ile tylko zapragniesz- uśmiechną
się.- A ślub już za trzy tygodnie.
*********************************************************************************
*********************************************************************************
Świetne! Cudny rozdział! :D Co by tu jeszcze napisać? Nie wiem. Nie ma żadnych błędów (Przynajmniej ja nie zauważyłam). No to życzę weny. :>
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńProszę o pomoc przy wyborze tortu dla Lily i Jamesa.
http://www.facebook.com/EciePecieMalyPotter/posts/281965995267030
i jak byś mogła to proś też o głosowanie przyjaciół, znajomych bo to by bardzo pomogło :)
Na swojej stronce napisałam :D
UsuńDziękuję :) A mogę wiedzieć na której ??? :)
Usuńtu masz linka
Usuńhttp://www.facebook.com/pages/Chcia%C5%82abym-by%C4%87-taka-pi%C4%99kna-jak-Emma-Watson-3/229443903858746
Jeszcze raz dziękuję :)
UsuńŚwietny rozdział. Jak chcesz to wpadnij na mojego bloga też o Lily i Jamesie: http://everythingyouneed.blogg.pl/
OdpowiedzUsuńDziękuję. Na pewno wejdę.
Usuń