czwartek, 21 marca 2013

37. Co ?? Jestem w ciąży ?


Staliśmy przed domem moich rodziców, a właściwie przed naszym domem. Staliśmy i wpatrywaliśmy się w nasz własny nowy domek. Byliśmy pełni niepewności. Czy będziemy szczęśliwi? Czy będziemy ze sobą już na zawsze, aż do śmierci? Czy w przyszłości będziemy otoczeni gromadką dzieci i wnuków? James złapał mnie za rękę i powiedział.
-Gotowa?
Wzięłam głęboki oddech i odpowiedziałam powoli.
-Tak.
Ruszyliśmy w stronę drewnianych, starych drzwi. Powoli wyjęłam klucze z torebki, włożyłam do dziurki i przekręciłam. Po chwili staliśmy już na progu naszego domu. Nagle, James wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg.
-To na szczęście- powiedział i pocałował mnie.


***

No i nadszedł ten najmniej oczekiwany dzień. Dzień gdy po dwu tygodniowym obijaniu się, musiałam wrócić do pracy. Bones nie grzeszyła zbytnią uprzejmością. Nie zapytała jak było w Egipcie, czy wypoczęłam, ani jak się czuję w roli żony. Jedyne co powiedziała na mój widok to „ No wreszcie raczyłaś wrócić, mamy dużo roboty” Siedziałam przy biurku ,marząc o jeszcze chociaż jednym dniu na gorącej plaży, gdy nagle do pokoju weszła moja koleżanka Rose. Zwykle uśmiechnięta i zadowolona z życia, tym razem była blada, prawie zielona i wyglądała jakby przed chwilą płakała.
-Co się stało?- zapytałam wstając tak gwałtownie, że przewróciłam krzesło.
-Lily…- wymamrotała.
-Co się stało?- powtórzyłam pytanie jeszcze bardziej wystraszona.
-Jestem… jestem… w ciąży- powiedziała i się rozpłakała.
Kamień spadł mi z serca. Uśmiechnęłam się, podeszłam do płaczącej dziewczyny i przytuliłam ją.
-To wspaniała wiadomość! Dlaczego płaczesz?
-Też tak myślałam, dopóki nie usłyszałam rozmowy Toma z jego kolegą…
-Co usłyszałaś?
-On… on powiedział, że cieszy się, że jeszcze nie ma dziecka i … powiedział, że ma nadzieję, że nie przyjdzie mi taki pomysł do głowy…- powiedziała i rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Jeszcze mu nie powiedziałaś?
-Nie, chciałam, nawet przygotowałam to- wyjęła małe różowe śpioszki- żeby mu pokazać, ale wtedy usłyszałam ich rozmowę i przybiegłam tu. Lily, co ja mam teraz zrobić? On mnie zostawi!
 -Nie zostawi cię, uspokój się, wszystko będzie dobrze. Musisz z nim spokojnie porozmawiać, powiedzieć co czujesz i jak bardzo chcesz mieć dziecko. Zrozumie.
-Nie zrozumie.
-Jak cię kocha to zrozumie, a jak nie zrozumie to znaczy, że nie jest ciebie wart, ani tego dziecka.
-Boję się!
-Nie ma czego- próbowałam ją uspokoić.
-Lily, zrobisz coś dla mnie?
-A co?
-Przechowasz to u siebie?- podała mi małe śpioszki- Nie chcę żeby to znalazł zanim mu powiem.
-Dobrze- powiedziałam i uśmiechnęłam się- Nie martw się wszystko będzie dobrze.
Rose uśmiechnęła się blado i ruszyła do wyjścia. Przy drzwiach odwróciła się jeszcze i powiedziała.
-Tylko nie mów o tym nikomu, nawet Amy ani Jamesowi. Obiecaj, że nikt się o tym nie dowie.
-Masz moje słowo- powiedziałam podnosząc prawą dłoń.
-Dzięki- powiedziała i wyszła.

***

Gdy wróciłam do domu Jamesa jeszcze nie było. Dziwnie czułam się będąc sama. Odkąd zaczęłam chodzić do Hogwartu cały czas miałam przy sobie koleżanki, najpierw Dorcas potem Amy, a teraz… teraz cały dom był na mojej głowie musiałam posprzątać, ugotować obiad. Co to za życie? Włożyłam do torebki klucze i zobaczyłam leżące tam śpioszki. ‘Jaka Rose jest szczęśliwa’ pomyślałam patrząc na małe ubranko. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Szybko otworzyłam pierwszą z brzegu szufladę, wepchnęłam tam śpioszki i poszłam otworzyć drzwi. Za nimi stała Amy.
-Przyszłam zobaczyć jak sobie radzisz w nowym domu- powiedziała wchodząc.
-Właśnie nie wiem jak sobie poradzę z obiadem. Co mam mu ugotować?
-Już my coś wymyślimy- powiedziała Amy uśmiechając się i wyjmując różdżkę.
Po około półtorej godziny obiad leżał już na stole czekając aż James przyjdzie z pracy. Amy i ja usiadłyśmy na fotelach i gadałyśmy.
-Kupiłam sobie taką świetną sukienkę i to w mugolskim sklepie. Mike mnie tam zaprowadził, powiedział, że jego siostra tam często kupuje ubrania- opowiadała zadowolona Amy, a ja zastanawiałam się skąd ta jej fascynacja mugolskim życiem.
-Znam ten sklep- powiedziałam gdy pokazała mi paragon- kupiłam tam szalik.
-Szalik? Jaki?
-Jest tam w szufladzie, sama zobacz.
Amy szybko podeszła i otworzyła jedną z szuflad. Nagle dotarło do mnie co się w niej znajduje. Gwałtownie wstałam, ale było już za późno. Amy trzymała śpioszki w rękach. Najpierw miała poważną minę, która później powoli zmieniła się w szeroki uśmiech.
-Lily, co to?- zapytała wskazując to co właśnie znalazła.
 Nie wiedziałam co powiedzieć.
-No więc…
-Nic nie mów ja wszystko wiem- przerwała mi.
Kamień spadł mi z serca. Dobrze, że Rose powiedziała o wszystkim Amy.
-To dobrze, że nie muszę ci tłumaczyć, bo wiesz ona…
-Tak się cieszę, że będziecie mieli dziecko- znowu mi przerwała podchodząc i przytulając.
-My?!- zdziwiłam się.
-Tak, ty i James.
-Ja i James?!- powtórzyłam nie łapiąc o co chodzi.
-Co się tak dziwisz.
-Bo ja nie…
Przerwałam, nie mogłam powiedzieć nikomu o Rose, dlatego postanowiłam nie wyprowadzać Amy z błędu. Przecież nic się nie stanie jak jedna osoba będzie myślała, że jestem w ciąży. Po chwili James wrócił z pracy, wszedł uśmiechnięty i przywitał się z Amy.
-Zostaniesz?- zapytał
-Nie, muszę już lecieć. A przy okazji, gratulacje- powiedziała i szybko wyszła.
-Gratulacje?- zdziwił się James- o co jej chodziło?
-Nie mam pojęcia- powiedziałam i przytuliłam się do niego.

***

 Następnego dnia byliśmy zaproszeni na spotkanie z Syriuszem, Remusem, Peterem, Carmen i Amy u dziewczyn w mieszkaniu. Gdy weszliśmy dziwnie się czułam. Jeszcze niedawno tam właśnie był mój dom, nie mogłam uwierzyć, że jestem tam tylko gościem. Wszyscy byli jakoś dziwnie uśmiechnięci. ‘Co im się stało? Odbiło im czy co?’ myślałam widząc uśmiechniętego od ucha do ucha Remusa. Gdy weszliśmy, usiadłam na krześle.
-Usiądź lepiej na fotelu, będzie ci wygodniej- zaproponował Syriusz.
-Ale mi jest tu wygodniej.
-Ale teraz musi ci być idealnie wygodnie- powiedziała Carmen.
James dziwnie na nich patrzył.
-No dobrze- powiedziałam dając za wygraną.
Wszyscy gapili się z fascynacją na mój brzuch.
-Słuchajcie, co wy dzisiaj jedliście? Bo mam wrażenie, że coś wam zaszkodziło- powiedział po chwili James.
-Uważaj, bo uwierzę, że nie ani trochę nie przejmujesz się tym, że będziesz ojcem- powiedział Remus.
Nastała głucha cisza. Nie ruszałam się, bałam się spojrzeć na Jamesa. Nie miałam pojęcia co zrobić. Bo co miałam zrobić?!
-Ojcem? – powtórzył James powoli i wyraźnie.
Zamknęłam oczy mając nadzieję, że to tylko zły sen. Niestety to nie był sen.
-A to ty nie wiedziałeś?- zapytała zdziwiona Carmen.
-Nie.
-To już wiesz- powiedział Syriusz i poklepał przyjaciela po plecach.
-Wiem- powtórzył James.
-Jak będzie dziewczynka to jak chcecie możecie ją nazwać Carmen- zaproponowała Carmen.
-Nie, oni chcą ją nazwać Amy- zaprzeczyła moja przyjaciółka.
-Ale jak to będzie chłopiec to nazwijcie go Syriusz Remus Peter.
W wyobraźni zobaczyłam siebie wołającą syna na obiad ‘Syriuszu Remusie Peterze chodź, obiad stygnie’ Nie wyobrażałam sobie tak nazwać swojego dziecka.
-Dobry pomysł- powiedział Peter- ale lepiej by było gdyby ‘Peter’ było na początku.
-Nie, to zdecydowanie jeden z twoich najgorszych pomysłów- stwierdził Syriusz.
-Najlepiej będzie ‘Remus Syriusz Perer’- powiedział Remus.
-Nie, tak też nie będzie dobrze- nie zgodził się Syriusz.
-Nie kłóćcie się- powiedziała Carmen.
-No właśnie i tak pewnie to będzie dziewczynka, popatrzcie na nią ona wygląda tak jakby w jej brzuchu siedziała mała dziewczynka.
Nie mogłam dłużej tego ukrywać. Wstałam i krzyknęłam.
-PRZESTAŃCIE!!!
Zapadła głucha cisza.
- Nie powinnaś się denerwować - powiedziała  Carmen.
-Nie nazwę dziecka ani Amy ani Carmen ani Syriusz ani Peter ani nawet Remus.
-Nie?!- odparli chórem.
-Nie, bo nie jestem w ciąży!
-Nie?!- znowu zrobili to samo.
-Nie i nie mówiłam, że jestem. Chodź James, idziemy do domu.
James wstał i razem udaliśmy się do wyjścia. Nie byłam na nich zła, chciało mi się śmiać z tej całej sytuacji. Prawie sama uwierzyłam, że jestem w ciąży. Żal mi tylko było Jamesa, miał bardzo zawiedzioną i smutną minę. Gdy wracaliśmy przytuliłam się do niego.
-Naprawdę nie jesteś w ciąży?- zapytał.
-Tak- przyznałam.
-Szkoda, fajnie by było mieć małego Pottera.
-Wiem i będziemy mieć, ale jeszcze nie teraz. Niech się wszystko uspokoi z Voldemortem, dobrze?
-Jasne- odparł smutnym głosem- ale ja wiedziałem, że z tą ciążą jest coś nie tak- dodał po chwili.
-Dlaczego?- zapytałam.
-Bo wiem, że gdybyś dowiedziała się, że jesteś w ciąży to od razu byś mi o tym powiedziała- powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej.

*********************************************************************************


Lily podczas wizyty w mieszkaniu Amy i Carmen



Lily w pracy




13 komentarzy:

  1. Jak zobaczyłam tytuł to myślałam, że to Lily jest w ciąży. Ale rozdział bardzo fajny , czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O to właśnie chodziło. Dziękuję. Będzie, będzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. :D Ach ta nie zręczna sytuacja. :D Czekam na następny. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zwykle świetny!!! A jak spróbujesz usunąć bloga to cię znajdę i zabiję xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też! :D Wiem jak wyglądasz. :P

      Usuń
    2. Haha...z "Idę do Hogwartu"? Jesteś jedną z adminek czy jedną z pottermaniaczek? xD

      Usuń
    3. Nie z "Idę do Hogwartu" razem jesteśmy adminkami w "Ecie peie mały Potter."

      Usuń
    4. Ahhh...ja myślałam że Avada mówi o mnie xD Bo ja dodałam zdjęcie na Idę do Hogwartu (jestem tam adminką) xD

      Usuń
  5. jesteś w nominowanych przeze mnie blogach do The Versatile Blogger <333
    więcej inf :
    http://oczekiwana.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominuję Cię do Liebster Awards (ten blog jest super) więcej inf na dole postu <33
    http://oczekiwana.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajniutki rozdział :D
    A ja myślałam, że Lily w ciąży..
    Biedny James ;___;
    Pozdrawiam ~ Tonks ;3

    OdpowiedzUsuń