Idę przez ciemny korytarz, bardzo ciemny. Nic nie widzę.
Boję się! Dlaczego jest tak ciemno?! Widzę światło, biegnę. Biegnę jak mogę
najszybciej, jak najszybciej do światła. Nie chcę być ani chwili dłużej w tej
przerażającej ciemności. Chcę wyjść! Chcę wyjść! Chcę wyjść! Dobiegłam, jeszcze
parę kroków i już prawie byłam, jeszcze tylko trochę, kawałek, parę
centymetrów… Ziemia się obsunęła, spadam. Spadam gdzie? Do kąd? Znowu ten
paraliżujący strach. Co się dzieję?! co się dzieję? Spadam? Zaraz umrę? Zaraz umrę!
Znowu ten ból, ten przeszywając całe ciało ból. Skąd się bierze? Obrazy?
Wspomnienia? Sen? Co to? Widzę chłopca, mężczyznę, kobietę, potwora. Potwora?
Nie to człowiek, ale inny. Zielone światło. Błyskawica. Co to wszystko znaczy?
Co to znaczy?!
-Lily! Lily kochana wstawaj- poczułam coś miękkiego na moim policzku.
Już nie spałam. Więc
to był sen, tylko sen. Tylko? Otworzyłam oczy. Przede mną stała Amy z białą
różą w ręku. Domyśliłam się, że to właśnie ją poczułam na moim policzku.
Gwałtownie wstałam. Oddychałam szybko i ciężko, czułam się jakbym naprawdę
biegła.
-James przyniósł- powiedziała wskazując na różę- Chciał cię
zobaczyć, ale powiedziałam mu, że nie może zobaczyć panny młodej w dniu ślubu.
To źle wróży. Kto jak kto, ale ja dobrze wiem, że te wszystkie przesądy są
prawdziwe- zaśmiała się, ja nie
-Lily, co jest?- zapytała Amy zauważywszy moją minę.
-I co panna młoda wstała?- do pokoju weszła Dorcas i Carmen.
-Tak, ale ma niezbyt zadowoloną minę – zauważyła Carmen.
Dorcas usiadła na łóżku i powiedziała dokładnie to samo co
przed chwilą Amy.
-Lily, co jest?
Nie byłam pewna czy im powiedzieć. Byłam pewna, że nie
zrozumieją. Jednak mimo moich obaw wszystko im opowiedziałam.
-No i…- powiedziała Amy gdy skończyłam- przecież to tylko
nic nie znaczący sen.
-Kto jak kto, ale ty dobrze wiesz, że każdy sen coś znaczy-
powiedziałam
-Nie każdy- odparła parząc w okno. -Lily, naprawdę to nic
nie znaczy- odparła Amy.
-Ja wiem, że znaczy. Ślubu nie będzie.
-Ślubu nie będzie?!- krzyknęły równocześnie Amy ,Dorcas i
Carmen.
-Nie .
-Lily, uspokój się- próbowała przemówić mi do rozsądku
Dorcas. - Przecież to niedorzeczne, żeby z powodu jakiegoś snu zrezygnować ze
szczęścia.
-Właśnie o to chodzi. Ja czuję, że nie będziemy szczęśliwi,
czuję, że wydarzy się coś okropnego. Ja… ja to wiem.
-Lily to tylko sen! – krzyknęła Dorcas.
-To nie był tylko sen, to było jak… jak wspomnienia.
-Czyje wspomnienia ? – zapytała Carmen.
-Moje- powiedziałam cicho.
-Twoje? Przecież to głupie – zauważyła Amy.
Ja wiedziałam, że to nie było głupie. To były moje wspomnienia.
Wspomnienia z tego dnia w Hogwarcie. Z tego szlabanu.
-Ja już to wszystko widziałam.
-Jeszcze tego brakowało żeby nie doszło do ślubu-
powiedziała zła Amy.
-Lily, wszyscy już zaproszeni, wszyscy czekają na ślub,
wszystko przygotowane i co najważniejsze James czeka. Co mu powiesz? Przecież nie
możesz go zawieźć – powiedziała zrozpaczona Carmen.
Nie mogłam go zawieźć.
-Nie zawiodę nikogo. Ślub się odbędzie- postanowiłam, a w
tej samej chwili do pokoju weszła Laura.
-Coś białego- pokazała nam biały bukiet.- Coś niebieskiego-
tym razem pokazała niebieską spinkę.- Coś pożyczonego- pokazała srebrną
bransoletkę Dorcas.- Coś nowego- pierścionek- i… macie coś starego? Bo nic mi
nie przyszło do głowy co by się nadawało.
-Ja mam- powiedziałam, wstałam z łóżka i pobiegłam do
drugiego pokoju.
***
-Piękny- powiedziały zgodnie dziewczyny kiedy pokazałam im
stary łańcuszek mojej mamy, ten sam który dwadzieścia parę lat temu miała na
swoim ślubie
-Tak- przyznałam im rację. Dziewczyny milczały.
-Chciałabym żeby tu byli, żeby byli przy mnie. Wiem jakie to
dla nich było ważne- powiedziałam powoli.-Chciałabym żeby życzyli mi szczęścia,
żeby mama pomogła mi się ubrać, tata odprowadził do ołtarza. Strasznie za nimi
tęsknię- na policzku poczułam jak spływa mi łza. Od oka przez policzek aż
spadła na ziemię. Dorcas mnie przytuliła.
-Wiemy, ale oni zawsze będą przy tobie- powiedziała cicho.
-Zawszę- powtórzyłam.
Nagle, do głowy
przyszła mi myśl. Oderwałam się od Dorcas.
-Dziewczyny? Dacie mi godzinę?
-Godzinę?- zapytała zdziwiona Laura.
-Tak, muszę coś załatwić, coś bardzo ważnego
-Ale… - już zaczynała mówić, ale jej przerwałam.
-To nie zajmie więcej niż godzinę.
-Ale Lily !!-
powiedziała zrozpaczona.
-Proszę.
-Dobrze idź – zgodziła się nie chętnie.
Pospiesznie włożyłam kurtkę, wyjęłam z komody białą kopertę
i wybiegłam z domu.
Biegłam. Biegłam prosto na cmentarz. Do rodziców. Dobiegłam
zdyszana do grobu. Złapałam oddech i powiedziałam.
-Kochani, pewnie wiecie jaki dzisiaj jest ważny dzień…
dzisiaj biorę ślub… ślub z Jamesem. To dobry facet kocham go i on mnie kocha.
Wy też go przecież lubicie. Jestem pewna, że chcę zostać jego żoną. Dzisiaj
ślub i… on nie może się odbyć bez was- wyciągnęłam kopertę a z niej zaproszenie
na ślub.- Wiem, że trochę późno, ale wiem też że na pewno będziecie- położyłam
zaproszenie na nagrobku- będziecie honorowymi gośćmi. A teraz… muszę już iść.
Powiedziałam dziewczynom, że najpóźniej będę za godzinę. Jeszcze tylko cztery
godziny do ślubu, muszę się wystroić- uśmiechnęłam się.- To… spotkamy się na
ślubie.
***
Parę godzin później stałam już przed kościołem w pięknej
białej sukni ślubnej w eleganckim koku na głowie.
-Gotowa?- zapytał Syriusz.
Wzięłam głęboki oddech.
-Chyba tak.
-To chodźmy- wziął mnie pod rękę i razem weszliśmy do
kościoła.
Szliśmy powoli, czułam jakbym płynęła gdy zbliżaliśmy się do
ołtarza. Dobrze, że Syriusz mnie trzymał, bo miałam wrażenie jakbym za chwilę
miała się przewrócić. Spojrzałam na Jamesa, uśmiechał się trochę nerwowo, ale w
jego oczach widziałam jak bardzo mnie kochał. Syriusz mnie puścił, zachwiałam
się lekko, ale po chwili złapał mnie James. Serce mi biło jak oszalałe. Może
takie było? Tak, było oszalałe ze szczęścia i miłości.
- James. Powtarzaj za mną - powiedział ksiądz. James przytaknął. – Ja James Potter
- Ja James Potter – powtórzył.
- Biorę ciebie Lilyanne Evans – ksiądz.
- Biorę ciebie Lilyanne Evans – powtórzył James.
- Za żonę i ślubuję – ksiądz.
- Za żonę i ślubuję – James.
-Na dobre i na złe – dokończyłam.
- W dostatku i w biedzie – dodał James.
-W zdrowiu i chorobie – powiedziałam.
-Kochać - powiedział James.
- Miłować do końca życia – dodałam.
-Przysięgam – James
- Przysięgam - Lily
- Kocham Cię - James
-Kocham Cię- Lily
Wymieniliśmy się obrączkami i na znak, że jesteśmy już małżeństwem pocałowaliśmy się gorąco. Tak! Byliśmy już małżeństwem. Nie nazywałam się już Lily Evans tylko Lily Potter. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
- James. Powtarzaj za mną - powiedział ksiądz. James przytaknął. – Ja James Potter
- Ja James Potter – powtórzył.
- Biorę ciebie Lilyanne Evans – ksiądz.
- Biorę ciebie Lilyanne Evans – powtórzył James.
- Za żonę i ślubuję – ksiądz.
- Za żonę i ślubuję – James.
-Na dobre i na złe – dokończyłam.
- W dostatku i w biedzie – dodał James.
-W zdrowiu i chorobie – powiedziałam.
-Kochać - powiedział James.
- Miłować do końca życia – dodałam.
-Przysięgam – James
- Przysięgam - Lily
- Kocham Cię - James
-Kocham Cię- Lily
Wymieniliśmy się obrączkami i na znak, że jesteśmy już małżeństwem pocałowaliśmy się gorąco. Tak! Byliśmy już małżeństwem. Nie nazywałam się już Lily Evans tylko Lily Potter. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
Po tym jak wyszliśmy z kościoła i przeżyliśmy deszcz ryżu,
udaliśmy się na przyjęcie weselne. Na weselu, jak na weselu wszyscy się
świetnie bawili. Rzuciłam bukiet. Kto złapał? Mogę tylko napisać, że była to
ostatnia osoba której bym się spodziewała. Po weselu zostaliśmy odprowadzeni do
samochodu. Samochodu który miał nas zawieźć w naszą podróż poślubną. Nie mogłam
się doczekać jednego, naszej nocy poślubnej która zbliżała się wielkimi
krokami.
****
****
Suknia ślubna Lily
Druhny :
Carmen.
Laura.
Dorcas.
Tort:
Laura - dawna przyjaciółka i sąsiadka Jamesa z młodych lat. James'owi bardzo zależało by została druhną.
Carmen - ponieważ była przyjaciółką dziewczyn. Lily chciała by ona również była jedną z druhen.
Wspaniały rozdział ;) wreszcie się pobrali wyczekiwałam tego od dawna;) Suuuuuupeeeer :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńKurczę nie jestem pierwsza ;(
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Kto złapał bukiet? Dlaczego nie powiedziałaś od razu?!
Nie będę mogła spać po nocach! :) Pozdrawiam i życzę weny. :*
Domyśl się :) A to że nie jesteś pierwsza to nic :) Zaśniesz zaśniesz <3
UsuńCudowny rozdział. Również jestem ciekawa kto złapał bukiet, nie daje mi to spokoju :D Nie moge się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńUWAGA SPAM! Zapraszam na bloga poświęconego Huncwotom, Lily Evans oraz jej przyjaciółkom. Są to ich wspomnienia w formie zdjęć. http://album-huncwotow.blogspot.com/
Dziękuję. Kto to był nie powiem.
UsuńWejdę na pewno !
cudownie piszesz!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń