Biegłam tak szybko jak jeszcze nigdy w życiu, a moją głowę
zaprzątała tylko jedna myśl ‘ dom musi być mój’ Przebiegłam przez kolejną
uliczkę później przez następną w końcu byłam już na tej na której stał dom
moich rodziców. Przed nim stała trójka ludzi. Jeden z dwóch mężczyzn musiał być
agentem nieruchomości którego moja siostra wynajęła aby zajął się sprzedażą.
Pozostała dwójka to pewnie małżeństwo które chce kupić dom. Szybkim krokiem podeszłam
do nich i wydyszałam. -Czy dom jest
już sprzedany?
W pierwszej chwili wszyscy popatrzyli na mnie jakbym przyleciała z
kosmosu, potem agent uśmiechną się do mnie i pogodnym głosem oznajmił.
-Panno Evans, dom już prawie jest sprzedany. To są Państwo Connor którzy
są zdecydowani kupić ten…
-Ale
dom już nie jest na sprzedaż- przerwałam mu. Pani Connor popatrzyła ze zdziwieniem
na męża, ten zaś, na agenta, a on patrzył oniemiały na mnie.
-Ale Pani siostra powiedziała że…
-Nie
ważne co moja siostra powiedziała ja mówię, że dom nie jest już na sprzedaż.
-Ale my już się zdecydowaliśmy, już za późno żeby to odwrócić, tak nie
można- powiedział Pan Connor podniesionym głosem.
-Panno Evans, proszę się jeszcze zastanowić, a co z długami?- próbował
przemówić mi do rozsądku agent.
-Zdobędę pieniądze i
spłacę dług, a Państwo mogą kupić sobie jeszcze lepszy dom niż ten- powiedziałam
patrząc w oczy kobiecie.
-Kochanie,
może pani ma rację, przecież jeszcze nie podpisaliśmy żadnej umowy. Nam się nie
śpieszy, znajdziemy inny dom- powiedziała delikatnie, głaskając swojego męża. Ten
chwile milczał w końcu powiedział. -No
dobrze, ale tak się nie robi…- powiedział i przekazał mi klucze do domu. Byłam
tak szczęśliwa, że o mały włos a rzuciła bym się na nich z pocałunkami. Zamiast
tego pobiegłam w stronę drzwi, otworzyłam je i patrzyłam na mój stary/nowy dom.
***
-Lily…- zaczęła Dorcas patrząc na mnie z troską.
-Co?-
zapytałam nakładając sobie kolejną porcję ciasta.
-Dobrze się czujesz? -A
dlaczego pytasz?
-No bo…
jeszcze niedawno byłaś taka nieszczęśliwa, a teraz nagle tryskasz dobrym
nastrojem i uśmiechasz się do każdego.
-No
tak, chyba nie powinnam uśmiechać się na stypie, ale jestem taka
szczęśliwa.
-Szczęśliwa? Dlaczego?
Rozglądnęłam
się czy nikt nie patrzy i powiedziałam jej na ucho co zrobiłam.
-Co zrobiłaś?!- prawie krzyknęła Dorcas. Uciszyłam ją palcem.
-To co przed chwilą powiedziałam.
-Nie…
-Tak- powiedziałam uśmiechając się. -A
Petunia wie?
Popatrzyłam
na moją siostrę przynoszącą kolejny półmisek jedzenia.
-Nie zdążyłam jej powiedzieć, jeszcze…
-To
masz teraz okazję, ona powinna o tym wiedzieć.
Dobrze o tym wiedziałam, ale bałam się, że ona tego nie zrozumie.
Ostatnio tak dobrze się między nami układało. Nie chciałam żeby coś się
popsuło. Gdy weszłam do kuchni, Petunia robiła herbatę. -Pomogę ci- powiedziałam. -Dzięki,
bo już nie nadążam. Dlaczego ci ludzie tyle jedzą?- uśmiechnęła się do mnie.
Chwile milczałyśmy. W końcu postanowiłam jej powiedzieć.
-Przerwałam sprzedaż domu rodziców- powiedziałam patrząc w podłogę.
Petunia spojrzała na mnie zdziwiona, mówiłam dalej.
-Dom nie został sprzedany.
-Dlaczego?-
zapytała krótko moja siostra.
-Po prostu czułam że… -Czy
ty w ogóle wiesz co zrobiłaś? Jak masz zamiar teraz spłacić długi? Bo ja nie
jestem w stanie zebrać tyle pieniędzy. -Pieniądze
jakoś się znajdą.
-No
tak, nagle zrobiłaś się taka bogata?
Petunia wyszła z kuchni. Po chwili
przyszła z jakimiś papierami.
-Popatrz- rzuciła je na biurko.- To są wszystkie papiery. Jest tam
napisana suma długów 20 tysięcy, wartość domu- 40 tysięcy. Mamy to zapłacić w
ciągu miesiąca. Jeżeli nie spłacimy i tak zabiorą dom. I tym sposobem stracimy
20 tysięcy. Dom rodziców zburzą, a na jego miejscu wybudują coś innego. Jak
podoba ci się ta perspektywa? No wiesz każdy myśli inaczej, ale moim zdaniem
jest ona o wiele gorsza od tego że sprzedamy dom porządnym ludziom.
-Jakoś uda się nam zebrać pieniądze. -Nam
się nie uda bo to ty podjęłaś tą decyzję, nie pytałaś się mnie o zdanie i nie
będę się wtrącać. Sama zbierz pieniądze, a jak zabiorą dom to będzie tylko
twoja wina- powiedziała i wyszła pospiesznie. Stałam tam jeszcze przez chwilę,
wcale nie czułam się gorzej niż przed paroma minutami. Dalej byłam szczęśliwa
bo w głębi serca wiedziałam, że zdobędę pieniądze i dom będzie mój, rodzice mi
w tym pomogą. -Co
taka zamyślona- usłyszałam głos i poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam
się i pocałowałam Jamesa. -Mmm…
bardzo za tym tęskniłem- powiedział otwierając oczy.
-Ja też. James, muszę ci
coś powiedzieć.
-No to słucham- powiedział siadając, a ja usiadłam mu na kolanach. Potem
opowiedziałam mu wszystko. Gdy skończyłam James uśmiechną się i
powiedział.
-Nie martw się razem uda nam się zebrać te pieniądze.
***
-Trzysta, czterysta… dziewięćset. Tysiąc, tysiąc funtów-
powiedziałam licząc pieniądze które zamieniałam z galeonów.- Tylko marne tysiąc
funtów.
-Ja mam dwa tysiące- powiedział James przytulając mnie.
-Mam jeszcze trochę pieniędzy od rodziców, ale to tylko parę tysięcy,
nawet nie dziesięć- powiedziałam coraz bardziej się martwiąc że nie zdołam zebrać
w miesiąc takiej dużej sumy.
-Nie martw
się Lily moi rodzice na pewno nam pomogą.
Do pokoju weszli Amy, Carmen, Dorcas, Syriusz, Peter i Remus. -Lily,
mamy dla ciebie prezent- powiedziała Carmen i podała mi kopertę. Otworzyłam ją
były w niej pieniądze.
-Zrobiliśmy zbiórkę i trochę się zebrało. Nie za dużo, ale zawsze
coś. -Dzięki,
ale ja…
-Oczywiście
powiesz, że nie możesz tego przyjąć - powiedział Syriusz.
-Ale my powiemy, że
musisz- powiedział Remus.
-I w końcu i tak weźmiesz pieniądze- powiedział Peter. -Bo
ich potrzebujesz- powiedziała Dorcas.
- A my jesteśmy twoimi przyjaciółmi i koniecznie chcemy ci pomóc-
powiedziała Amy. -I
co ja mam z wami zrobić?- zapytałam uśmiechając się.
-Uściskać nas!- krzyknęli wszyscy chórem. Uściskaliśmy się wszyscy, a w
tej samej chwili do okna rozległo się straszliwie głośne stukanie. Odwróciliśmy
się za. Za oknem siedziało stado sów. Każda z nich miała przywiązany do nóżki
list. James otworzył okno. Każda sówka podleciała do innej osoby. Jedna
podleciała do mnie, odwiązałam list. Był od Dumbledora.
*********************************************************************************
*********************************************************************************
Lily dzień po stypie
super mieć takich przyjaciół :)
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ;)
Dziękuje, ja mam podobnych, pewnie gdyby trzeba był też tak by dla mnie zrobili, twoi pewnie też :)
Usuńtak to prawda, świetni są ;)
UsuńSwietny rozdzial. Ciekawe co było w liscie. Czekam na nastepny z niecierpliowoscia.
OdpowiedzUsuń