niedziela, 24 marca 2013

38. Poszukiwania.

Obudziłam się bardzo wcześnie, spojrzałam na Jamesa, jeszcze spał. Je nie mogłam jednak zasnąć więc postanowiłam wstać i zrobić śniadanie. Lekko podniosłam rękę Jamesa, która spoczywałam na moim ramieniu, i wstałam. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Widać było, że powoli zbliżała się wiosna. Śnieg już dawno stopniał, wąskie promyki słońca nieśmiało dotykały ziemi delikatnie osuszając liście drzew i trawę z rosy. Na dole w ogrodzie można było dostrzec przebiśniegi oraz małe łodyżki jeszcze nierozkwitłych kwiatów. Było tak pięknie, że gapiłam się na to wszystko bezmyślnie nie widząc i nie słysząc nic poza tym. Nagle poczułam, ze ktoś mnie obejmuje w pasie, odwróciłam się, przede mną stał James.
-Obudziłam cię? Nie chciałam…- zaczęłam się tłumaczyć jednak on uciszył mnie palcem.
-Nie obudziłaś mnie.
Uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że cię mam- powiedziałam i pocałowałam go.
-Ja też się cieszę, cieszę się, że wtedy na mnie wpadłaś.
-Pamiętasz to?
-Jak mógłbym zapomnieć, to właśnie wtedy rzuciłaś na mnie czar miłości.
-A ja myślałem, że nie wiedziałeś o moim istnieniu aż do piątej klasy.
-No wiesz, musiałem najpierw wybadać sprawę jaka jesteś, kim jesteś i czy w razie czego będziesz chciała się ze mną umówić.
-Marzyłam o tym.
-Ja też, marzyłem i marzył bym dużo dłużej gdyby nie Syriusz…
-Syriusz?
-Tak, gdyby się nie domyślił, że się w tobie podkochuję to nigdy bym się nie odważył się do ciebie odezwać.
-Ty się we mnie podkochiwałeś, słynny James Potter o którym marzyły wszystkie dziewczyny, podkochiwał się we mnie i bał się o tym powiedzieć.
-Byłem nieśmiały…- James spuścił głowę.
-Ty nieśmiały? Uważaj, bo uwierzę.
-Tak, byłem nieśmiały, żeby to ukryć udawałem takiego za jakiego mnie brałaś.
Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem.
-No wiesz, ty wzorowa uczennica, ładna, a ja… popisujący się przed każdym, za wszelką cenę próbujący zwrócić na siebie uwagę wszystkich, myślałem, że mnie nie lubisz.
-Sama nie wiem dlaczego, ale imponowało mi twoje zachowanie, imponowało mnie to, że ty i Syriusz zawszę potrafiliście wszystkich rozbawić.
-Ale jak w piątej klasie chciałem żebyś się ze mną umówiła to się nie zgodziłaś.
-Bo to wcale nie brzmiało jak zaproszenie na randkę.
-A jak na co?
-Na piwo z kumplem.
-Bo ja inaczej nie potrafiłem.
-Potrafiłeś- powiedziałam przypominając sobie jak James zaprosił mnie na naszą pierwszą randkę, zrobił to tak romantycznie….
 -Tak, dobrze, że wszystko skończyło się dobrze.
Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Ktoś chyba był bardzo zdenerwowany, bo dźwięk dzwonka powtarzał się co sekundę. Szybko pobiegliśmy otworzyć drzwi, stała za nimi Alicja.
-Co się stało?- zapytaliśmy jednocześnie.
-Zakon- wysapała.
-Co z Zakonem?
-Nic, właśnie o to chodzi.
-O co chodzi?
-Nie mamy gdzie się spotykać, Dumbledore nie ma czasu czegoś znaleźć, a jak nie będziemy się spotykać to nie powstrzymamy Voldemorta. Właściwie to już jest prawie nie do pokonania. Ludzie się go boją, wiecie jak na niego mówią? „Sam wiesz kto” Jam można tak o kimś mówić, jeżeli boją się samego imienia to jak silny musi być strach przed osobą.
-Co mamy zrobić?
-Musimy znaleźć miejsce zebrań dla członków Zakonu.
-Teraz?- zapytałam.
-Tak teraz, jak najszybciej.
-Dobrze tylko się ubiorę- powiedziałam i pobiegłam na górę.


***

-Czego właściwie szukamy?- zapytałam kiedy Alicja przeglądała mugolską gazetę.
-Dużego domu, który spełniałby te oczekiwania- odpowiedział i podała mi jakąś kartke.
Było tam chyba z pięćset punktów. Przeczytałam dwa pierwsze „1. Dom powinien znajdować się na uboczu, a nie w centrum miasta 2. Powinien być mugolski, ale nieodporny na magię”.
-Czy jakikolwiek dom spełni te wszystkie warunki?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak, twój- powiedziała.
-Mój?
-Tak, dom twoich rodziców spełnia wszystkie wymagania.
-Coś sugerujesz?- zapytałam.
-Tak, jak jest jeden dom spełniający takie wymagania, to na pewno jest jeszcze jeden taki dom. Trzeba go poszukać- powiedziała i schowała nos w gazecie
Ja zagłębiłam się w rozmyślaniach. ‘Może powinnam udostępnić dom na spotkania Zakonu’ Mówiła jedna cząstka mnie, druga natomiast mówiła ‘Nie, to niebezpieczne, nie pamiętasz co się stało z samochodem? To samo może się stać z domem’ Zupełnie nie wiedziałam co zrobić. W końcu spotkania odbywały by się tylko dwa, trzy razy w tygodniu. Musiałam porozmawiać o tym z Jamesem. Niech on zdecyduje

***********************************************************************************

Lily podczas poszukiwań Kwatery Głównej 


9 komentarzy:

  1. Cudny rozdział. Początek według najlepszy. Czekam na kolejny. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle świetne, i bardzo ciekawe :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę już kolejny!!! :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział :D zapraszam do siebie : http://dynamiczna-ona-i-on.blogspot.ie/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, jak zwykle <33
    Życzę weny i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Buuu..czemu taki krótki? :/
    Ogólnie jak zwykle fajny :D
    Pozdrawiam ~ Tonks :p

    OdpowiedzUsuń