Gdy Ja, Amy i Mike weszliśmy do mieszkania, moja przyjaciółka zachowywała się jakby nic się nie stało. Z uśmiechem dała jeszcze parę buziaków Mike’owi i usiedliśmy na fotelach , właściwie ja i Mike usiedliśmy na fotelach, a Amy na kolanach Mike’a. Zupełnie nie mogłam zrozumieć co ona wyprawia. Śmiała się i flirtowała jakby to Mike’a kochała, a nie Remusa, ale przecież sama mi mówiła jak bardzo go kocha. Po paru minutach Amy powiedziała, że zrobi herbatę.
-Pomogę ci- zaproponowałam szybko.
-Nie trzeba- powiedziała i udała się do kuchni.
Jednak ja nie dałam za wygraną i poszłam za nią, musiałam z nią porozmawiać. Gdy weszłam do kuchni i zamknęłam drzwi żeby Mike nie usłyszał o czym rozmawiamy zapytałam z wyrzutem.
-Co ty robisz?!
-Robię dla nas herbatę- odpowiedziała spokojnie nie przestając szukać kubków.
-Nie o to chodzi!
-A o co? Oświeć mnie, bo chyba nie za bardzo cię rozumiem- powiedziała tym razem patrząc mi w oczy.
-O co?! O kogo chyba! O Remusa!- powiedziałam czując coraz większy przypływ złości.
-O Remusa?- zapytała zdziwiona.
-Jak mogłaś tak postąpić? Najpierw mówisz, że go kochasz, a potem na jego oczach całujesz się z innym?
-Ale…- zaczęła Amy, ale jej przerwałam.
-Myślałam, że jesteś inna…-powiedziałam i wyszłam, bo nie mogłam już słuchać jak kłamie.
Wychodząc napotkałam wzrok Mike’a był zdziwiony i zarazem przestraszony. Nie chciałam już z nim rozmawiać był tak samo winny jak Amy oboje postąpili tak samo nie fair w stosunku do Remusa. Nie mówiąc nic wyszłam i trzasnęłam drzwiami tak mocno jak tylko mogłam.
Wyszłam na korytarz. Stałam przez chwilę nie wiedząc gdzie iść. Nie mogłam wyjść na dwór, bo z tej złości zapomniałam kurtki, a na dworze było zbyt zimno żebym mogła się bez niej tam obyć. Do chłopaków też nie chciałam iść, bo pewnie oni też pocieszają Lupina, który czuje się teraz okropnie. ‘A jeśli nawet tam pójdę, co mu powiem? Jak wytłumaczę zachowanie Amy? A jeśli on myśli, że ja o wszystkim wiedziałam? Jeśli tak myśli to muszę mu wszystko wyjaśnić’ pomyślałam i zapukałam. Drzwi otworzył James.
-Jak tam… Remus?- zapytałam cicho i ostrożnie.
-Nie wiem- odpowiedział i wpuścił mnie do środka.
-Jak to nie wiesz?
-Nie wiem, po prostu jeszcze z nim nie rozmawiałem.
-Nie rozmawiałeś?!- zapytałam trochę za głośno.
James szybko uciszył mnie ręką i powiedział.
-Nie chcemy z Syriuszem zaczynać takiego delikatnego tematu.
-Ale ktoś musi z nim porozmawiać. Gdzie on jest?
-W pokoju, czyta, chyba próbuje udawać, że nic się nie stało.
Szybko przeszłam koło Jamesa i udałam się w kierunku pokoju w którym był Remus. Gdy weszłam powitał mnie z uśmiechem jak gdyby nigdy nic się nie stało. Nie bardzo wiedziałam jak zacząć rozmowę więc zadałam mu takie banalne pytanie.
-Co czytasz?
-„W Świecie Monarchii Elfów”- powiedział zadowolony.- Bardzo ciekawa książka uwielbiam czytać o elfach.
-Czytałam tą książkę- powiedziałam i usiadłam koło niego.
-Naprawdę?
-Tak, też mi się podobała.
Później przez jakąś godzinę gadaliśmy o książce i rzeczach które najbardziej nam się w niej podobały. W czasie całej tej rozmowy Remus ani razu nie wydawał się być smutny czy zamyślony. Nie wiedziałam czy po prostu udawał czy może on też nie kochał Amy i wcale się nie zmartwił widząc ją z innym. Nic z tego nie rozumiałam, nie wiedziałam dlaczego oboje udawali, że nic nadzwyczajnego się nie stało. Przez chwilę nawet pomyślałam, że może to ja zwariowałam i to co widziałam naprawdę się nie wydarzyło, ale później stwierdziłam, że przecież James i Syrisz też to widzieli więc to musiała być prawda. Postanowiłam delikatnie wybadać sprawę.
-A jak tam samopoczucie?
-Bardzo dobrze, po tej wizycie w Hogwarcie i rozmowie z Dumbledorem wiem, że wszystko może się jakoś ułożyć.
-Ułożyć? I nic ci nie zepsuło humoru, nie masz do nikogo żalu?
-Lily, o co chodzi?
Nie miałam zamiaru dalej próbować tych podchodów, musiałam natychmiast dowiedzieć się o co chodzi.
-O Amy.
-Amy? A co z nią?- zapytał z niepokojem.
-O to co ci zrobiła przed dwiema godzinami.
-A co mi zrobiła?
-Nie pamiętasz czy nie chcesz pamiętać?
-Nie wiem o co chodzi.
W tej chwili do pokoju weszli, a właściwie wsypali się Syriusz, James i Peter, którzy prawdopodobnie próbowali podsłuchać naszą rozmowę.
-Słuchajcie, możecie mi wreszcie wyjaśnić o co wam chodzi i dlaczego się tak dziwnie zachowujecie?- zapytał zirytowany Lupin.
-My się dziwnie zachowujemy? To raczej ty i Amy dziwnie się zachowujecie i nie wiem dlaczego- powiedział James wstając z przygniecionego Syriusza.
-Coście się tak uparli na mnie i na Amy?
Syriusz już otwierał usta żeby cos powiedzieć, ale w tym samym czasie do okna zapukała brązowa sówka.
-To sowa Dorcas- powiedziałam i otworzyłam okno wpuszczając ją.
Sowa pochukując radośnie podleciała do Syriusza i dała mu list. Chłopak szybko otworzył list i przeczytał go. Z każdym kolejnym przeczytanym słowem mina coraz bardziej mu rzedła.
-I co ci napisała- zapytałam gdy skończył czytać.
-Sama zobacz- powiedział ponuro podając mi list, szybko go wzięłam i zaczęłam czytać.
Kochany Syriuszu,
Pisze do ciebie z bardzo ważnego powodu, otóż mam tu bardzo dużo pracy, a z każdym dniem jest jej coraz więcej. W dodatku moja koleżanka z którą pracuje jest chora i wszystko wskazuje na to, że nie wyzdrowieje zbyt szybko. W związku z tym doszło mi dużo nowych obowiązków. Dlatego tez chyba nie będę mogła przyjechać do was na święta, bardzo żałuję, ale mój szef jest bardzo ostry i nie uznaje czegoś takiego jak urlop. Będzie mi bardzo ciężko w te święta bez ciebie, bo będą to pierwsze których nie spędzimy razem od dłuższego czasu. Tęsknię za tobą bardzo i myślę o tobie w każdej chwili. Pozdrów Jamesa, Remusa, Petera, Amy i oczywiście Lily i przekaż jej, że postaram się jak najszybciej do niej napisać
Tęsknię i Kocham
Twoja Dorcas
Gdy skończyłam czytać zrobiło mi się strasznie smutno. Jak to możliwe, że na świętach nie będzie Dorcas? Co to za Święta bez niej? Spojrzałam na Syriusza. Siedział na łóżku z zasłoniętą twarzą rękami. Wiedziałam jak strasznie musiał się teraz czuć, wiedziałam bo czułam dokładnie to samo.
-O co chodzi?- zapytał z niepokojem James patrząc to na mnie to na swojego przyjaciela.
-Dorcas nie będzie na świętach- powiedziałam słabym głosem siadając na łóżku.
Chciało mi się płakać.
-Jak to?- tym razem zapytał Lupin.
-Nie może, ma dużo pracy- odpowiedział Syriusz wpatrując się ponuro w okno.
Tym razem nikt nie zadał już żadnego pytania, milczeliśmy. Mogłam śmiało stwierdzić, że był to najgorszy dzień w moim życiu . najpierw pokłóciłam się z Amy, a teraz dowiaduję się, że Dorcas nie przyjeżdża na Święta.
-Muszę iść jej odpisać- powiedział bezbarwnie Syriusz i wyszedł z pokoju.
-Ja też lepiej już pójdę- powiedziałam.
-Odprowadzę cię- powiedział szybko James i poszedł za mną.
Gdy wychodziłam Jemes zapytał.
-I co dowiedziałaś się czegoś od Remusa?
Potrząsnęłam głową.
-Porozmawiam jeszcze z nim, ale wiesz co? Jak on nie robi Amy awantury to ty też nie powinnaś. Pogadaj z nią na spokojnie.
-Nie wiem czy potrafię.
-Potrafisz- powiedział i pocałował mnie na pożegnanie.
Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na szczęście Mike’a już nie było, Amy też nigdzie nie było widać. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić kolacje. Nagle usłyszałam cichy płacz w sypialni. Powoli uchyliłam drzwi i weszłam. Na łóżku leżała zapłakana Amy. Momentalnie zrobiło mi się jej bardzo żal, może niepotrzebnie tak na nią nakrzyczałam. Podeszłam do niej i pogłaskałam po głowie. Amy szybko się odwróciła i spojrzała na mnie czerwonymi od płaczu oczami. Przytuliłam ją.
-Przepraszam, że tak się uniosłam.
-Lily…ja… naprawdę….. nie wiem o co chodziło… przecież mówiłam ci, że go kocham.
-Dlatego dziwię się, że całowałaś się z Mike’em.
-Ale… ja właśnie o nim mówiłam.
Nagle wszystko do mnie dotarło przecież Amy nigdy mi nie powiedziała, że jest z Remusem, ani on nie mówił, że są razem. Wszystko co wiem to tylko domysły moje i Jamesa. Czy to możliwe, że Amy i Remus nigdy nie byli razem, a to wszystko było jednym wielkim nieporozumieniem.
-Nie mówiłaś o Remusie?- zapytałam jeszcze dla pewności.
-O Remusie? Skąd ci to przyszło do głowy? – zapytała zdziwiona.
-Ostatnio spędzaliście razem bardzo dużo czasu…
-Bo jesteśmy przyjaciółmi… tylko przyjaciółmi Lily.
-Ale mówiłaś, że osobą którą kochasz jest trochę inna niż my.
-Chodziło mi o to, że nie jest czarodziejem…
Zrobiło mi się strasznie głupio, ale z drugiej strony kamień spadł mi z serca, że moje obawy okazały się być nieprawdziwe.