środa, 16 stycznia 2013

2.Wredna baba i przyjaciółka.


Dlaczego zawsze jak widzę Pottera to czuję się tak dziwnie? Nawet nie potrafiłam wyjaśnić co czułam. Czy cieszyłam się, że spotkałam znajomą osobę czy może dlatego że był to akurat On? Nie wiedziałam.
-Tu będzie pani pracować- powiedziała kobieta wprowadzając mnie do małego gabinetu – Ja nazywam się Samantha Bones i będę wydawała pani polecenia – po chwili milczenia Bones zaczęła znowu mówić.- Nie lubię owijać w bawełnę dlatego od razu ci powiem, że nie toleruję lenistwa, obijania się i jeśli nie chcesz mieć we mnie wroga to proszę stosować się do moich zasad, Panno Evans.
-Ale… –zaczęłam.
-Widziałam jak flirtowała pani z tym chłopcem na korytarzu… –CO ONA POWIEDZAŁA?!
-Ja nie…
-I powiem Pani Panno Evans, że nie podoba mi się to i jeżeli zależy pani na dobrej atmosferze w pracy to proszę żeby to się więcej nie powtórzyło. Przynajmniej w godzinach pracy.
-Dobrze-odpowiedziałam drżąc z wściekłości.
-Ja zaraz przyjdę, proszę się rozejrzeć- Po tych słowach wyszła zostawiając mnie samą w pomieszczeniu.
Odwróciłam się. W pokoju były trzy biurka a obok nich przy ścianie stał duży regał z dokumentami. Podeszłam do niego zastanawiając się co za tajemnicze informacje znajdują się na tych półkach.
-Nic ciekawego- usłyszałam i gwałtownie się odwróciłam. W drzwiach stała szczupła brunetka o niebieskich oczach. Patrzyła na mnie uśmiechając się przyjaźnie.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Opisane są tam drobne wykroczenia z przed 10 lat, strasznie nudne. Ale jak się dobrze poszuka to można znaleźć różne śmieszne zdarzenia-uśmiechnęłam się.
-Jestem Amy- powiedziała podając mi rękę.
-A ja Lily, miło mi.
-No tak! Wiedziałam, że tak będzie! – Do pokoju weszła Bones i od razu zaczeła krzyczeć.
–Co z tymi danymi które miałaś mi znaleźć ?! – zapytała krzycząc na Amy.
-Właśnie miałam…
-To zabieraj się do roboty!
-A ty Lily – zwróciła się do mnie już nie krzycząc, ale mówiąc nieco oschle.- W podaniu o pracę pisałaś, że masz problemy z dojazdem, tak?
-Tak, dojazd zajmuje mi dużo czasu, ale to nic nie…
-Ministerstwo znalazło dla ciebie mieszkanie w Londynie i będziesz tam mogła mieszkać.
-Dziękuje.
-Nie mnie musisz dziękować tylko ministerstwu. A teraz idź do Amy, ona pokaże czym będziesz się zajmować. Do widzenia.
-Do widzenia.
Gdy wyszła powiedziałam nie mogąc się opanować.
-Co za wredna baba.
-Nie przejmuj się nią, ona już taka jest. Uwierz mi w końcu się do niej przyzwyczaisz, a może nawet ją polubisz- mówiąc to Amy puściła do mnie oko.
-Wątpię-powiedziałam.
-Chodź, pokażę ci co jest najfajniejsze w tej pracy- załapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę regału. Wyciągnęła z tamtąd parę kartek i przeczytała ich treść na głos. ‘Przestępstwa’ były tak dziwne i niespotykane, że aż śmieszne. Gadałyśmy tak i śmiałyśmy się przez dłuższy czas, a ja czułam, że Amy staje mi się coraz bliższa. Kto wie może zostaniemy przyjaciółkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz