środa, 30 stycznia 2013
19. Rozmowa.
Wszyscy siedzieliśmy i patrzeliśmy ze zdumieniem na dyrektora. „Co on tu robi? Miał przecież przyjechać dopiero jutro albo pojutrze’ myślałam. Hagrid zaproponował profesorowi herbatę jednak ten stanowczo odmówił.
-Podobno przyjechaliście w jakiejś pilnej sprawie- zwrócił się do nas.
-Tak, chodzi o…- zaczął James- … o to co się ostatnio działo.
Oczy Dumbledora nagle błysnęły dziwnie.
-Ach tak… chodźcie ze mną- powiedział i wyszedł z chatki Hagrida na zewnątrz.
Wszyscy wstaliśmy i udaliśmy się za nim. Gdy tak szliśmy przez ciemne błonia ja coraz bardziej się denerwowałam. ‘Przecież on mnie weźmie za kompletną panikarę’ Nie miałam pojęcia co mam mu powiedzieć. Nie wiedziałam nawet od czego mogłabym zacząć. Po co my tu przyjechaliśmy?! Nagle zauważyłam, że koło mnie idzie Amy i wpatruje się we mnie z niepokojem.
-Co?! –zapytałam.
-Lily… my…
-Co?
-…my uważamy, że powinnaś porozmawiać z Dumbledorem sama, bez nas.
Nie wierzyłam własnym uszom. Teraz w takiej chwili mnie zostawiają.
-Sama?!- zapytałam z niedowierzaniem.
-My i tak ci nie pomożemy, bo wiemy o wszystkim tylko z twoich opowiadań, a ty i Dumbledore na pewno wolelibyście porozmawiać sami na spokojnie.
-Ja nie.
-Lily…
-Dobrze, ale w takim razie po co w ogóle jechaliście?!- powiedziałam i przyśpieszyłam kroku.
-Lily… nie rozumiesz. My cię nie zostawiamy, dalej wspieramy cię, będziemy stali tylko za drzwiami. Zrozum musisz sama to załatwić.
Spojrzałam na chłopaków, oni patrzyli uważnie na naszą rozmowę. Pewnie zastanawiali się jak ja zareaguję. Postanowiłam, że nie zrobię im tej przyjemności i będę udawała, że nic mnie to nie obchodzi. Chociaż było to bardzo trudne bo w sercu czułam straszny ból i byłam bardzo zawiedziona na osobach, które myślałam, że nigdy mnie nie opuszczą, jednak powiedziałam spokojnie.
-Dobrze, jak chcecie- i udałam się po schodach w stronę gabinetu dyrektora.
Gdy tak szłam i z trudem powstrzymywałam łzy usłyszałam głos Jamesa.
-Lily! Czekaj!
Czemu mam na niego czekać tak samo mnie zostawił, tak jak reszta. Jednak mimo wszystko odwróciłam się i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Co?!
-Pójdę z tobą.
-Nie musisz, możesz „poczekać pod drzwiami i wspierać mnie duchowo”- powiedziałam sarkastycznie.
James złapał mnie za ręce i dalej patrzył mi w oczy.
-Myśleliśmy, że tak będzie lepiej dla ciebie…
-Dla mnie?- powiedziałam uśmiechając się gorzko.
-Tak… ale teraz czuję, że ty tak nie myślisz…
-A to takie dziwne?
-My cię nie opuszczamy i nigdy tego nie zrobimy, zwłaszcza ja. Kocham cię i nigdy cię nie opuszczę, szkoda, że ty myślisz inaczej- na twarzy Jamesa można było dostrzec smutek.
Poczułam się podle, że nawet przez chwilę mogłam pomyśleć, że oni mnie chcą opuścić, przecież to moi przyjaciele.
-Przepraszam nie chciałam żeby to wyglądało jakbym w was wątpiła, tak nie jest. Po prostu…
James zamknął mi usta pocałunkiem.
-Nie ważne chodź, bo Dumbledore czeka -powiedział.
Udaliśmy się w stronę gabinetu, a ja nie czułam już zdenerwowania. Wiedziałam, że osoba którą najbardziej w świecie kocham jest przy mnie.
***
Gdy siedzieliśmy już w gabinecie. Dumbledore zapytał patrząc na nas z ciekawością.
-To co to za bardzo pilna sprawa dla której jechaliście przez pół kraju?
James spojrzał na mnie, gdy zobaczył to dyrektor zrobił to samo. A w mojej głowie trwała właśnie burza myśli od czego zacząć. Wiedziałam już dlaczego Amy uważała że lepiej będzie jak będę tam sama, miała rację i nie wiem dlaczego ale cieszyłam się, że jesteśmy tam tylko w trójkę.
James złapał mnie za rękę, a ja powoli zaczęłam mówić.
-Chodzi o… o te ataki…- Dumbledore poprawił połówki okularów i słuchał dalej uważnie.- Nie wiem czy Pan wie, ale wtedy jak byliśmy z Jamesem na tym szlabanie u Profesor Greese… ja wtedy dotknęłam takie lustro… i … od tego czasu mam dziwne wizje.
-Wizje?
-Znaczy… to są cały czas te same obrazy, te które wiedziałam w tę noc…. i okazało się że one się sprawdzają… chcę powiedzieć, że… na ślubie mojej siostry została zamordowana pewna kobieta i… ja widziałam to już wcześniej.
Moja wypowiedź nie była zbyt składna, ale widocznie dyrektor zrozumiał co chcę mu powiedzieć, bo wstał i zaczął chodzić niespokojnie po pokoju.
-Czyli wiecie już co się dzieje…- powiedział powoli.
-Tak… mniej więcej,wiemy, że ministerstwo nic z tym nie chce zrobić.
-Skąd to wiesz?
-Spotkałam Fionę Greese i ona kazała mi iść albo do pana albo do ministra. Poszłam najpierw do ministra, ale on mi nie wierzył.
-Fiona kazała ci iść…
-Tak, bo oni nie chcieli jej wierzyć… zamknęli ją na oddziale zamkniętym- nagle pomyślałam, że ta biedna kobieta musi jeszcze tam być.- Panie profesorze musimy ją z tamtąd uwolnić, ona nie może tam być… tam jest strasznie.
-Nie.
-Co?- nie wierzyłam własnym uszom, Dumbledore nie chce pomóc?
-Nie możemy jej na razie pomóc.
-Dlaczego?
-Voldemort na pewno już wie o niej i na pewno ją szuka. Tam jest dla niej najbezpieczniejsze miejsce.
-Dlaczego jej szuka?
-Wie o jej widzeniach i nie chcę żeby ona mu zaszkodziła.
Nagle James puścił moją rękę i zapytał.
-Ale skoro tyle wie to pewnie wie też, że Lily widziała to wszystko co tamta kobieta.
Dumbledore spuścił wzrok.
-Tak to jest możliwe, ale miejmy nadzieję, że jeszcze o tym nie został poinformowany. Dlatego dla bezpieczeństwa nie mów nikomu więcej o tym co wiesz.
Kiwnęłam głową. Dręczyło mnie jeszcze tylko jedno pytanie.
-Kto to jest ten Lord Voldemort? Co to za człowiek?
-Bardzo zdolny czarodziej, który cały czas rośnie w siłę i może być naprawdę wielki, ale niestety swoich zdolności używa tylko do złych celów.
-Dlaczego ministerstwo nie reaguję?
-Pewnie w końcu przejrzą na oczy, ale boję się, że będzie już za późno na zrobienie czegokolwiek. Na razie nie chcą wierzyć, że ich idealny świat, który stworzyli nie jest taki idealny.
-Możemy coś zrobić?- tym razem zapytał James.
-Mam już pewien pomysł, ale jeszcze muszę parę rzeczy załatwić, na razie możemy tylko trzymać rękę na pulsie i wszystko uważnie obserwować. Dlatego jak coś zauważycie niepokojącego w ministerstwie to napiszcie do mnie.
***
Gdy wyszliśmy pod drzwiami siedzieli huncwoci i Amy. Gdy nas zobaczyli od razu zasypali nas lawiną pytań. Gdy już o wszystkim mniej więcej opowiedzieliśmy, ruszyliśmy w stronę naszych pokoi aby się spakować. Właściwie ruszyłyśmy, bo chłopcy zostali aby jeszcze o czymś porozmawiać z dyrektorem. Po paru godzinach byliśmy już na peronie i szliśmy do domu. Cały czas rozmawialiśmy o tym co Dumbledore nam powiedział.
-On coś ukrywa- powiedział ze złością Syriusz.
-A co myślałeś, że nam wszystko powie?- odparła Amy.
-Nie, ale żeby chociaż powiedział coś więcej, a on nic.
-Musimy mu ufać w końcu jest jednym z najmądrzejszych czarodziei – powiedział Lupin wchodząc na korytarz.
Nagle wszyscy stanęliśmy jak osłupiali. Przed moim i Amy mieszkaniem stał Mike. Chłopak uśmiechnął się na nasz widok i pomachał. Nikt z nas się nie ruszył. Nikt oprócz Amy, która uśmiechnięta podbiegła do niego.
-Co tu robisz?- zapytała.
-Tęskniłem za tobą, kochanie- to mówiąc pocałował ją i nie wyglądało to na zwykłego przyjacielskiego buziaka.
Wyglądali jakby byli parą, a co z Remusem?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ekstra! :D Mam tylko jedno ale, nie chłopacy tylko chłopcy lub chłopaki. ale tak to rozdział super <3 Czekam na następny. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję zaraz poprawię :)
UsuńFajnie, fajnie..czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńJestem okropnie ciekawa co będzie później *__*
Ciekawe co z Remusem ;* i Voldemortem ;p
Pozdrawiam i życzę weny ;p
;D To dziś dodasz?
UsuńGenialne jak zwykle, ciekawe co z biednym Remusem :<
OdpowiedzUsuńHm.. no dzisiaj nie mam weny do komentowania ale wiedz, że mi się bardzo podobało *_*
No to ja dużo weny życzę. NOX
~Feniksa
Dziękuję :)
UsuńWoW *_____________________________* super opowiadanie .... biedny Remus ; (
OdpowiedzUsuńDzięki :P
Usuńkiedy następny rozdział ? :D
OdpowiedzUsuńJutro dopiero bo nie mam na nic siły .... i czasu. Mam na głowie trzech przeziębionych kuzynów ( synów mojej chrzestnej, są u nas na feriach ) i chorego na maksa tatę. Więc trudno zrobić co kolwiek jak się biega do sklepu, sprząta, gotuje i lata co 20 minut do apteki bo czegoś tym trzem patafianom brakuje !!!
UsuńBiedna nasza Lily :< Mam nadzieję, że nic nie łapniesz od swoich kuzynów...
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak samo jak ja, wszyscy są z tobą i cię wspierają :)
Trzymaj się !!. NOX
~Feniksa
Dzięki. Już za późno, ale daję radę i 3mam się. Zbijam gorączkę mrożonym groszkiem więc nie jest źle :)
UsuńDajdajdajdajdajdajdaj! :CCC
OdpowiedzUsuń