poniedziałek, 28 stycznia 2013

17. Powrót do Hogwartu.


Dwa dni po naszej rozmowie, pakowaliśmy się już do Hogwartu. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że chociaż na chwilę wrócę tam gdzie spotkało mnie tyle dobrego. Jednak z drugiej obawiałam się rozmowy z Dumbledorem, nie byłam pewna czy to wszystko ma jakiś sens. Gdy tak rozmyślałam do pokoju weszła Amy i zaczęła wywalać zawartość szafy na podłogę.

Zdziwiona zapytałam

 -Co ty robisz?

-Szukam- powiedziała nie przestawszy grzebać w szafie- szukam… czegoś… o chyba…. jest!

To powiedziawszy wyjęła z szafy coś co przypominało stary czarny koc. Amy stanęła na nogi i popatrzyła z dumą na starą szmatę, którą przed chwilą wyjęła z szafy.

-Co to?- zapytałam, a Amy zrobiła taką minę jakbym powiedziała coś bardzo nietaktownego.

Rozwinęła to „coś” i moim oczom ukazała się czarna szata z niebieskim herbem Ravenclawu na prawej piersi. Tym razem od razu domyśliłam się, że musiała być to jej stara szata z Hogwartu. Podbiegłam do niej i wzięłam szatę do ręki

-Ty ją jeszcze masz… – powiedziałam przyglądając się z sentymentem czarnemu strojowi.

-A ty nie?- zapytała ze zdziwieniem Amy.

Wstyd było się przyznać, ale nie wiedziałam gdzie była moja stara szata. Pewnie gdzieś u rodziców, ale gdzie dokładnie to nie miałam pojęcia. Po skończeniu Hogwartu przez jakiś czas bardzo tęskniłam za hogwartem i nie chciałam żeby cokolwiek przypominało mi o chwilach spędzonych tam, bo odrazu płakałam . Dlatego też schowałam gdzieś moją szatę i zapomniałam o niej. Będę musiała kiedyś odwiedzić rodziców i zabrać resztę rzeczy o których wcześniej zapomniałam. W końcu ta szata to dobra pamiątka.

-Już nie mogę się doczekać kiedy wrócę do starych kątów- powiedziała rozmarzona Amy.

-Ja też , zobaczymy Hagrida i jego chatkę, zakazany las, Wielką Salę….

-Nauczycieli…- powiedziała Amy powstrzymując się od śmiechu.

-Hendersona…- na dźwięk nazwiska naszego byłego nauczyciela od numerologii obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.

Do pokoju weszli James i Syriusz. Obaj byli bardzo zadowoleni i obaj ubrani w stare szaty z Hogwartu. James podszedł do mnie, pocałował w policzek i przytulił. Syriusz był trochę mniej wylewny w uczuciach. Zamiast tego z uwagą przyglądał się moim i Amy bagażom. Po chwili zapytał

-To wszystko zabieracie?

Spojrzałyśmy na niego ze zdziwieniem.

-A dlaczego nie?- zapytała Amy podchodząc do torby i pakując do niej kosmetyczkę.

-Hej! hej!- powiedział patrząc na nas jakbyśmy nic nie rozumiały.- My jedziemy tam tylko na jeden może dwa dni.

-Oj Syriusz, lepiej mieć za dużo niż za mało- powiedziałam.

-Lepiej dla kogo? Na pewno nie dla nas, bo na pewno nie wy będziecie to dźwigać tylko my- odparł Syriusz patrząc na Jamesa z nadzieją, że go poprze.

Jednak James milczał.

-Uwierz mi to i tak jak na dwie kobiety jest mało – powiedziała Amy i usiadła na fotelu.

-Nie ma mowy nie bierzecie tego wszystkiego-powiedział coraz bardziej zdenerwowany Syriusz.- Może byś mi łaskawie pomógł!- tym razem zwrócił się do Jamesa.

-Rzeczywiście dwie torby, dwie klatki i jeden koszyk to trochę dużo…- powiedział ostrożnie James.

Syriusz uśmiechnął się z satysfakcją.

-W torbach są najważniejsze rzeczy, w klatkach sowy a w koszyku kot, przecież nie możemy ich zostawić samych na tyle czasu- powiedziałam

Syriusz wyglądał jakby za chwilę miał wybuchnąć, na szczęście do pokoju weszli Peter i Lupin.

-Jedziemy?- zapytał beztrosko Lupin.

-Jedziemy- powiedziała tym samym tonem Amy obejmując Lupina.

-Jedziemy- powiedział tym razem Syriusz głosem jakby miał zamiar zaraz rozszarpać wszystkich zebranych w pokoju.

 Po jakimś kwadransie kiedy James i Syriusz przebrali się w normalne ubrania i zapakowali wszystkie bagaże do samochodu udaliśmy się na stację King Cross na by tak jak za dawnych czasów z peronu 9 i ¾ udać się w podróż do Hogwartu. W pociągu czas płynął bardzo szybko, zanim się obejrzeliśmy już byliśmy w połowie drogi.

-… a później musimy koniecznie odwiedzić wrzeszczącą chatę- powiedział z entuzjazmem James.

-Ja wolałbym tam nie wracać- powiedział Remus zjadając czekoladową żabę, którą właśnie sobie kupił.

-No jak to? Nie chcesz wrócić tam gdzie kiedyś był twój drugi dom- powiedział Syriusz puszczając oko do Jamesa.

-Bardzo śmieszne- odparł Lupin i wrócił do czytania książki.

Na tym skończyła się nasza krótka rozmowa. Syriusz James i Peter zaczęli oglądać karty z czekoladowych żab. A ja wreszcie mogłam porozmawiać spokojnie z Amy.

-Jak dzieci…- powiedziała moja przyjaciółka patrząc na roześmianych chłopaków.

-Po co my tam właściwie jedziemy?- zapytałam ze smutkiem.

-Lily- Amy wpatrywała się we mnie pytająco.- Ty chyba nie masz żadnych wątpliwości co do celu naszej wizyty w Hogwarcie, nie?

Milczałam.

-Lily.

-Co ja mam mu powiedzieć?

-Wszystko co wiesz, nie martw się będziemy z tobą- powiedziała i przytuliła mnie mocno.



***

W Hogwarcie byliśmy wieczorem. Miło było widzieć te wszystkie stare kąty. Tęskniłam za tym wszystkim. Gdy tak szliśmy najpierw przez dziedziniec później przez zamek wszystkie wspomnienia wracały. Na szczęście były to same dobre wspomnienia. Pierwsze spotkanie z Jamesem, pierwsza randka, pierwszy pocałunek… Spędziłam w tamtym miejscu siedem lat, siedem wspaniałych lat pełen radości i smutków. Bardzo, naprawdę bardzo za tym wszystkim tęskniłam.

-Panna Evans? Panna Smith? Pan…- Profesor McGonagal aż zaniemówiła ze zdziwienia kiedy nas zobaczyła.

Szybko podeszliśmy i przywitaliśmy się z byłą nauczycielką.

-Co wy tu robicie?- zapytała.

-Musimy porozmawiać z profesorem Dumbledorem, jak najszybciej- powiedziała Amy.

-Ale… dyrektora nie ma w szkole- powiedziała McGonagal przyglądając się nam uważnie.

-A kiedy będzie? - zapytałam szybko.

-Nie prędzej niż za trzy dni- powiedziała patrząc na mnie z za okularów.

-To cała nasza podróż na marne- powiedział ze złością Syriusz kopiąc najbliżej stojący filar.

-Panie Black proszę się uspokoić, widzę, że się ani trochę nie zmieniliście przez te pół roku.

-Pani profesor, co my mamy teraz zrobić, to bardzo pilne- tym razem zabrał głos Lupin.

-No dobrze, możecie zostać w Hogwarcie do czasu aż dyrektor wróci… proszę się uspokoić!- powiedziała widząc jak James rzuca się ze szczęścia na Syriusza.

Gdy usłyszeli srogi głos nauczycielki od razu przestali się szamotać.

-Bardzo dziękujemy- powiedział James całując ją w rękę.- Jesteśmy bardzo wdzięczni

-Oj… przestań… lepiej chodźcie coś zjeść do Wielkiej Sali na pewno jesteście bardzo głodni- powiedziała niby obojętnie McGonagall, ale mogłabym się założyć, że jej policzki stały się czerwone.

Gdy weszliśmy do wielkiej Sali, poczuliśmy wzrok wszystkich tam zebranych. Przez chwilę nikt nic nie mówił, a w Sali była zupełna cisza.

-Proszę jeść - powiedziała szorstko McGonagall, a wszyscy zabrali się z powrotem do jedzenia kolacji. –Proszę za mną – zwróciła się do nas i zaprowadziła do stołu nauczycieli.

Wyczarowała sześć krzeseł i wskazała je żebyśmy usiedli. Szczerze mówiąc woleliśmy siedzieć przy stole dla uczniów ze starymi znajomymi, jednak nikt z nas nie miał odwagi powiedzieć tego nauczycielce. Po kolacji udaliśmy się do wskazanych nam przez McGonagall pokoi, jednak zanim jeszcze wyszłam z Wielkiej Sali usłyszałam przeraźliwy pisk. Gdy się odwróciłam okazało się, że to moja młodsza o rok koleżanka Sara biegnie żeby się przywitać

-Lily! To naprawdę ty?! – podbiegła i przytuliła mnie mocno.- Co ty tu robisz?

-Przyjechałam- odpowiedziałam spokojnie, uwalniając się z uścisków uradowanej koleżanki.

-I ONI też tu są?- zapytała patrząc na mnie znacząco.

-Kto?- zapytałam nie rozumiejąc o co chodzi.

-No wiesz… ONI… słynni Huncwoci… legenda Hogwartu….

-Nie wiem co w nich takiego niezwykłego, ale tak, przyjechali.

Sara uśmiechnęła się szeroko i rzuciła się na mnie obściskując mnie mocno.

-Spokojnie… udusisz mnie- powiedziałam próbując się uwolnić.

-Ty nie wiesz jak nudno jest bez nich, wszyscy tęsknią za wspaniałymi Huncwotami.

-Wszyscy znaczy kto? Bo na pewno nie Filch- powiedziałam ze śmiechem.

-Wszystkie dziewczyny.

-No tak, tego mogłam się spodziewać, ale muszę cię zmartwić trzej z czterech huncwotów są już zajęci. W tym jeden przeze mnie- dodałam z dumą.

-Ty i James jesteście znowu razem- powiedziała Sara siląc się na spokój.

Kiwnęłam głowa, a ona znowu rzuciła się mi na szyję. Gdy się wreszcie uwolniłam, powiedziałam

-Muszę już iść, pogadamy jutro. Do zobaczenia.

-Papa, jutro mi wszystko opowiesz i to ze szczegółami- odpowiedziała machając mi.

Wcale nie miałam ochoty opowiadać jej o tym co się stało przez te parę miesięcy.

W pokoju w którym miałyśmy spać czekała już Amy.

-No co tak późno- zapytała.

-Spotkałam znajomą- powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.

Amy też się położyła.

-Fajnie, że tu jesteśmy…- powiedziała rozmarzonym głosem.

-No…- potwierdziłam to.

-Tęskniłam za tym wszystkim.

-Ja też –odpowiedziałam i poczułam, że odpływam.

 Udałam się w słodką krainę snów.


*********************************************************************************


11 komentarzy:

  1. EKSTRA! Kiedy następny rozdział ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Najprawdopodobniej około 00.00 jeszcze dziś :))

      Usuń
    2. ~to fajnie zapraszam do mnie! dopiero zaczęłam ale mam nadzięję że się będą podobać! :D

      http://historiadracoihhermiony.blogspot.com/

      Usuń
    3. Oczywiście na pewno zajrzę :)

      Usuń
  2. No co tu dużo mówić :> Rozdział jak zwykle wspaniały...:> A tak w ogóle to też chcę do Hogwartu...
    No to nie wiem co jeszcze Ci napisać, chyba tylko to że kocham cię za to że tak często dodajesz nowe rozdziały :D
    To dużo weny życzę. NOX
    ~Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodaję tak często bo jestem trochę do przodu z rozdziałami. Co ułatwia mi dodawanie postów i wpisów.
      Dziękuję za miłe słowa. NOX

      Usuń
  3. a nie mógł by być wcześniej rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie *_*
    Ja też chce do Hogwartu <3

    OdpowiedzUsuń