To był ciężki dzień, pełen stresu i niepewności. Na szczęście wszystko się jakoś ułożyło i po pracy szłam sobie spokojnie do domu gdzie czeka na mnie ciepłe łóżeczko. No może nie tak spokojnie, a zanim położę się wygonie do łóżka muszę przejść przez batalię pytani zadanych przez moich rodziców. A tak marzyłam żeby się położyć i po prostu zasnąć.
Co prawda na początku chciałam spędzić tą noc w moim nowym mieszkaniu, ale nie miałam tam moich rzeczy więc postanowiłam jeszcze tą ostatnią noc spędzić w domu. Gdy weszłam do przed pokoju rozległy się głosy przekrzykujących się nawzajem rodziców „Jak było? Jak było?’
W końcu kiedy się rozebrałam i usiadłam w fotelu dali mi dojść do słowa
-Było bardzo miło-odpowiedziałam.
Rodzice jeszcze przez chwilę parzyli na mnie w milczeniu jakby czekali na długą opowieść. W końcu tata domyślił się chyba że nie mam nic więcej do powiedzenia, bo zapytał:
-i…?
-Co i? –zapytałam
-To wszystko?
-Kochanie powiedz coś więcej jesteśmy bardzo ciekawi- powiedziała mama uśmiechając się i siadając obok mnie.
Nie wiem co się stało, ale nie mogłam nic powiedzieć. Nie wiedziałam od czego zacząć, tyle tego było… mama spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Wtedy zaczęłam mówić. Opowiadałam tak przez dłuższy czas. Słowa leciały ze mnie tak nie postrzeżenie, że nawet nie zauważyłam jak opowiedziałam im o stresie, o panice, o Bones, o Amy i ku mojemu zdziwieniu o… Jamesie.Gdy skończyłam mówić, rodzice dziwnie się na mnie patrzyli. W końcu odezwał się tata.
-Kim jest ten chłopak?
-Kto James?- nie wiedziałam co im powiedzieć nigdy nie mówiłam im o Jamesie nawet nie wspominałam o nim. Sama nawet nie wiem dlaczego. Zawsze gdy o nim mówiłam czułam się dziwnie w głowie mi huczało i robiło się gorąco. Jednak był on dla mnie tylko dobrym przyjacielem, który zawsze mi pomagał. Nie pasujemy do siebie, a ja jestem już zmęczona tymi wszystkimi złudzeniami i rozczarowaniami. Po prostu nie chcę, nie jestem już tą smarkulą, która za każdym razem jak widziała Jamesa była pewna, że jest zakochana. Nie, to nie była miłość, przecież miłość nie może sprawiać bólu… Z rozmyślań wyrwała mnie mama.
-Kochanie jak nie chcesz to nie mów, ale chcielibyśmy poznać twojego chłopaka.
-Ale to nie…
-Mamo, tato Vernon u mnie jest! – usłyszałam głos mojej siostry, Petunii.
-Tak, wiemy kochanie-odpowiedziała mama.
-Rozmawiacie tak głośno, że zaraz się domyśli o czym rozmawiacie. Dowie się gdzie ONA pracuje i kim jest.
Nigdy tak nie cieszyłam się z przyjścia mojej siostry. Ale wtedy był to dobry moment na wycofanie się.
-Dobrze, ja i tak ide już spać. Jestem zmęczona. Dobranoc.
Wszyscy (oprócz Petunii) odpowiedzieli mi dobranoc. Wychodząc zdążyłam usłyszeć jeszcze pytanie taty.
-Patunio czy to nie za późno na wizyty kolegi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz