sobota, 26 stycznia 2013

14. Przygotowania do ślubu i wyznanie Amy.


Ślub Petunii zbliżał się nieuchronnie, a ja bardzo bałam się tego wydarzenia. Nie wiedziałam czy powinnam tam iść.

-A dlaczego nie?- zapytała Amy kiedy opowiedziałam jej o moich wątpliwościach.

-Ona mnie nie chce na swoim ślubie- powiedziałam mieszając kawę, którą właśnie sobie zrobiłam.- Wystarczy mi to jak mnie potraktowała ostatnio, nie mam zamiaru znowu znosić tych zaczepek z jej strony.

-Lily, pamiętaj, że to twoja siostra…

-I co z tego? Nie zachowuje się jak prawdziwa siostra.

-A ty się tak zachowujesz? - Amy spojrzała na mnie, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przecież ja jestem dla niej miła, a raczej byłam, kiedyś, kiedy… byłyśmy małe. Ale co ma moje zachowanie do jej ślubu.

-A co ja mam z tym wspólnego? To nie ja zaczęłam.

-Nieważne kto zaczął, ale kto skończy. Lily przecież wiesz o co mi chodzi…

Wiedziałam, wiedziałam co Amy ma na myśli. Dopóki ze sobą szczerze nie porozmawiamy to nie będzie między nami dobrze. A tak bardzo tego chciałam.

-No dobra, postaram się być dla niej miła, ale to pewnie i tak nic nie da.

-A ja mogę się założyć, że da. Idź na ślub i spróbuj.

-Nie mam się w co ubrać- szukałam powodu do nie pójścia.

-To sobie coś kup, masz jeszcze całe trzy tygodnie na znalezienie czegoś.

-A z kim pójdę?

-To chyba nie jest problem, z Jamesem.

-I będę musiała poznać go z moją rodziną…- w wyobraźni pokazał mi się obraz miny mojego taty jak przedstawiam mu Jamesa.

-Kiedyś musisz im go przedstawić, a to najlepsza okazja.

Miała racje, dlaczego ona zawsze ma rację?! Dalszą część rozmowy przerwało nam pukanie do drzwi. Był to Lupin. Gdy otworzyłam patrzył na mnie z niepewnością. Tym razem był spokojny, opanowany i poważny, taki jakiego znałam przedtem. Jednak w jego oczach dalej można było dostrzec żal i rozgoryczenie. Staliśmy tak przez dłuższy czas i patrzeliśmy na siebie. Dlaczego miałam opory żeby wpuścić go do domu?! Dlaczego?! W końcu Remus odezwał się pierwszy. Jego głos był stanowczy, ale nie natarczywy.

-Możemy porozmawiać?- kiwnęłam głową i wpuściłam go do mieszkanie.

Gdy usiedliśmy znowu pierwszy odezwał się Lupin.

-Chciałem cię przeprosić… za moje wczorajsze zachowanie.

-Nie ma sprawy- powiedziałam patrząc jak kotek obwąchuje doniczkę z kwiatem stojącą na ziemi.

-Zachowałem się jak niedojrzały smarkacz.

-Naprawdę nie gniewam się, każdemu się zdarza- teraz kotek usiadł mi na kolanach.

Dlaczego nie mogłam spojrzeć mu w oczy? Dlaczego się go bałam? Przecież on jest moim przyjacielem. A to, że jest wilkołakiem wiem już od roku. Nigdy mi to nie przeszkadzało, więc dlaczego teraz tak dziwnie się czułam?

-To dobrze.

Milczeliśmy. Dlaczego milczeliśmy? Dlaczego nikt z nas nic nie mówił? Dlaczego ja nic nie mogłam z siebie wydusić? Dlaczego jako przyjaciółka nie mogłam powiedzieć mu nic miłego, pocieszyć go? Po chwili Lupin wstał i powiedział.

-To ja może lepiej już pójdę- powiedział, a w jego oczach można było dostrzec nadzieję, że go zatrzymam.  Ja jednak tego  nie dostrzegłam.

-Dobrze, jak chcesz- powiedziałam i wstałam, żeby go odprowadzić. Remus nic nie powiedział tylko patrzył na mnie ze smutkiem.

Na szczęście do pokoju weszła Amy i rozwiała grobową atmosferę, która nas otaczała. Przywitała się radośnie z Lupinem i zaproponowała, żeby jeszcze został. A gdy odmówił , zaproponowała mu spacer i tak długo go namawiała, że w końcu musiał się zgodzić. Wyszli, ja zostałam, nie mogłam iść. Pobiegłam do pokoju i zaczęłam płakać. Czułam się podle, dlaczego tak postąpiłam. Biedny Lupin.





***

Wiele dni zajęło mi szukanie odpowiedniego stroju na ślub mojej siostry, szukałam w wielu mugolskich sklepach. Byłam też na Pokątnej, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć odpowiedniego stroju.

-Będę musiał pójść tam we fraku?- zapytał za wstrętem w głosie James, kiedy byliśmy w kolejnym już tego dnia sklepie.

-No może nie we fraku, ale w jakimś ładnym garniturze- powiedziałam śmiejąc się.

-Nie wyobrażam sobie siebie w tym stroju- powiedział krzywiąc się i patrząc na przechodzącego mugola w szarym garniturze i granatową muszką.- A ta dziwna kokardka?- zapytał z lekką obawą.

-Nie, ty będziesz miał krawat- powiedziałam wybierając zieloną sukienkę i kierując się w stronę przymierzalni- nie martw się i tak będziesz bardzo przystojny- powiedziałam dając mu buziaka i wchodząc do przymierzalni.

Sukienka okazała się być bardzo ładna i dobrze na mnie leżała, więc wyszliśmy ze sklepu z sukienką i ze świadomością, że jeden problem mamy już z głowy. Gdy wyszliśmy przed sklepem stali Amy i Remus jednak byli tak pochłonięci sobą, że nas nie zauważyli. Gdy chciałam do nich podejść James złapał mnie za rękę i pociągnął w drugą stronę.

-Co robisz?!- zapytałam zdziwiona.

-Lepiej im nie przeszkadzać- powiedział z lekkim uśmiechem patrząc się na nich.

-Dlaczego?

-Zobacz jak miło im się rozmawia.

 Popatrzyłam na Amy i Remusa, rzeczywiście wydawali się oboje bardzo sobą zajęci. Gdybym ich nie znałam mogłabym pomyśleć, że są parą.

-Nie chcesz chyba powiedzieć, że oni…

-Lunatyk potrzebuje teraz kogoś bliskiego.

-Nie to niemożliwe, powiedziałaby mi o tym.

-A zauważyłaś jak często teraz spędzają ze sobą czas?

 Miał racje, ostatnio przez całe dni nie było Amy w domu. Ale to nie możliwe.

-Ale ona ostatnio spotykała się z Mike’em- powiedziałam.

-Ale teraz jest z Remusem…

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Możliwe, że Amy i Remus byli sobie coraz bliżsi, ale przecież ona zmienia chłopaków prawie co tydzień. Co będzie jeśli będzie tak samo z Lupinem. Musiałam z nią poważnie porozmawiać żeby nie zrobiła czegoś czego później mogłaby żałować. Nie chciałam żeby zraniła Remusa i tak cały czas ktoś się od niego odwracał.





***

Amy wróciła koło 21. Czekałam na nią zastanawiając się jak zacząć tą rozmowę. Na szczęście gdy wróciła powiedziała.

-Lily, musimy porozmawiać, muszę ci coś powiedzieć.

-Wiem- powiedziałam krótko.

- Napijesz się czegoś- zapytała wstając.

- Może później, co chcesz mi powiedzieć?

Amy usiadła i cała przejęta patrząc mi głęboko w oczy powiedziała.

-Lil, zakochałam się- byłam zdumiona tym co usłyszałam, Amy zakochana. Owszem umawiała się z chłopakami, nawet często, ale nigdy nie zakochała się tak żeby być z kimś na stałe.

-To coś poważnego?- zapytałam powoli.

Amy kiwnęła głową.

-On jest wspaniały. Spotykam się z nim już jakiś czas i… Lily ja go naprawdę kocham. On jest taki dojrzały, opiekuńczy i przystojny…

Milczałam, Amy dalej mówiła.

-Ale mam wątpliwości czy powinniśmy być razem, wiesz on nie jest taki jak my… znaczy jest, zewnętrznie… Czuję jak bardzo go kocham, bo cały czas o nim myślę i nie mogę przestać. Jak go nie widzę przez dłuższy czas to wariuję, po prostu kocham go i wiem, że on czuje do mnie to samo. Powiedział mi to dzisiaj, ale ja teraz zaczynam mieć wątpliwości. Nie wiem czy nam się uda. Nie wiem czy się nie mylimy co do naszego uczucia.

 Dłużej nie mogłam czuć tej niepewności i zapytałam

-Kto to jest?

-Lily, wolałabym ci jeszcze nie mówić, jeszcze nie teraz, powiem ci jak to wszystko sobie poukładam, zrozum proszę.

Rozumiałam, bo wiedziałam jak sprawy sercowe mogą być skomplikowane. Jednak wiedziałam o kim mówiła. Wiedziałam, opis dokładnie zgadzał się tylko z jedną osobą.

************************************************************************



6 komentarzy:

  1. Kocham to twoje opowiadanie <3 No nie wiem co tu dużo mówić, masz talent po prostu i tyle :D
    No ja nie mam za bardzo talentu do komentowania więc nie będę ci niszczyć nimi za bardzo bloga tylko daję znak i jestem cały czas na bieżąco no i wczoraj obiecałam, że jeśli mi się uda to skomentuje :D
    No to dużo weny życzę. NOX
    ~Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuudnie jak zawsze! Widze, ze nie jestem sama xDD
    Pieknie i mam nadzieje, ze rozdzial bedzie szybko i bedzie ciekawyyy *_*
    Jeszcze raz swietne opowiadanie! ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Tonks :) Takk dokładnie nie jesteś sama :)) :*

      Usuń
  3. No to obietnicę, którą złożyłam przed pięcioma minutami chyba trzeba dotrzymać :>
    Rozdział przecudowny, po prostu nie wiem jak to opisać *_* Wszystko opisujesz z taką perfekcją, że nawet jeśli mój dom zaczął by płonąć musiałabym doczytać do końca bo nie wytrzymałabym po prostu....
    No nie wiem jak cię jeszcze pochwalić... :> Cudowna jesteś :>
    Mam nadzieję, że ten komentarz trochę lepszy od poprzedniego :<
    I obiecuję, że jak ( od dzisiaj) mogę dodawać komentarze będę to robić zawsze by cię motywować !!
    ~Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te pochwały :) Od razu mnie naszła jakaś taka pozytywna wena i wezmę się jeszcze dzisiaj za pisanie :* Aż taka cudowna nie jestem, mam po prostu swój mały magiczny świat, którym dzielę się z innymi ale i tak twoje słowa dużo dla mnie znaczą *_*

      Usuń